Koniec roku coraz bliżej. To dobry czas na tworzenie noworocznych postanowień (czy jest ktoś nie robi takiej listy?), jak również podsumowanie ostatniego roku naszego życia. Co udało nam się spełnić z zeszłorocznych planów? Z czego jesteśmy zadowoleni, a z czego trochę mniej?
W spokojny, listopadowy wieczór wyłączyłam telefon, zapaliłam pachnącą świeczkę, zaparzyłam czajniczek miętowej herbaty i usiadłam w ulubionym fotelu (ah te rytuały!). Był to mój wieczór refleksji i przemyśleń oraz poszukiwań ważnych, a czasem drobnych rzeczy, o których po prostu zapomniałam, lub też z uwagi na codzienność, przestałam doceniać. Tak zrodziła się lista rzeczy, które udało mi się wprowadzić lub też utrzymać w ciągu ostatniego roku.
Są to rzeczy dla mnie ważne, tym bardziej wiele satysfakcji dało mi przypomnienie sobie ich, a w niektórych przypadkach uświadomienie, że coś takiego w się dzieje się w moim życiu. Postanowiłam zatem podzielić z Wami moimi przemyśleniami i tym, co udało mi się zrobić w ostatnim czasie. Mam cichą nadzieję, że i Ciebie zachęcę do stworzenia własnej listy rzeczy czy też postanowień, które wprowadziłeś do swojego życia w ciągu ostatniego roku.
Tymczasem, tak jak wspomniałam przedstawiam własne zestawienie. Podzieliłam je na dwie części: rzeczy, które wprowadziłam w dużej mierze w ostatnim roku (nowości) oraz rzeczy, które utrzymuję już od jakiegoś czasu (i nadal mi się to udaje). Zdjęcia wykonywane były głównie telefonem i jeszcze wtedy nie wiedziały, że wylądują w takim wpisie. Pochodzą z mojej prywatnej kolekcji, dodaję je dzisiaj do tego wpisu ponieważ uważam, że idealnie tutaj pasują :).
Co udało mi się zrobić w ciągu tego roku? Z czego jestem zadowolona? Zaczniemy od nowości!
Sesje coachingowe oraz porady zdrowotne i stylistyczne
Zaczynam od jednej z najważniejszych dla mnie rzeczy. W końcu cieszę się z tego co robię. O ile we wcześniejszych latach bardzo mocno skupiałam się na niedoskonałościach, tak teraz cieszę się z każdej sesji, ponieważ z każdego takiego spotkania wyniosłam nową wiedzę i doświadczenia. A do tego 100% zadowolenia osób, z którymi miałam okazję pracować! Dla mnie to wielka radość!
Gotowanie
Potrafię ugotować, coś co mi naprawdę smakuje. W końcu! Było to dla mnie niezwykle ważne, bo najczęściej sama przygotowuję sobie posiłki. Kto chciałby jadać codziennie coś, co nie współgra z jego kubkami smakowymi? Tutaj kluczem do sukcesu okazała się praktyka (jak w wielu innych dziedzinach zresztą). Codzienne próby doprowadziły mnie w końcu do miejsca, w którym mogę śmiało zaprosić kogoś na śnia danie, obiad czy kolację – o ile lubi warzywa, kaszę, nasiona i dużo przypraw, bo głównie na nich bazuję :-). Po moje ulubione przepisy na koktajle owocowe zapraszam Cię do: Jak przygotować idealne smoothie oraz 4 istotne powody, dla których warto sięgnąć po borówki + koktajl na lepsze trawienie.
Na zdjęciu od lewej: krem z soczewicy i pomidorów malinowych z brokułem ugotowanym al dente, oraz: zupa krem z pomidorów i marchewki z upieczonym batatem i świeżą kolendrą.
Wprowadzenie w życie zasad minimalizmu
Być może pamiętasz recenzję książki „Sztuka minimalizmu”, którą opublikowałam jakiś czas temu na blogu. Na serio wzięłam rady w niej zawarte do serca. Pozwoliło mi to przede wszystkim poczuć się lżej na duszy (to naprawdę tak działa!) oraz pozbyć się niepotrzebnych, zalegających po szafkach rzeczy (przez co mieszkanie wygląda schludniej).
Nie tylko oczyściłam mieszkanie ze zbędnych przedmiotów, ale przestałam też kupować ponad miarę (chociaż nigdy nie miałam z tym większych problemów). Teraz zanim coś kupię, zadaję sobie proste pytanie: Czy naprawdę tego potrzebuję? A jeśli odpowiedź jest twierdząca, pytam jeszcze raz: Naprawdę? I kupuję dopiero wtedy, gdy zdecydowanie twierdząco odpowiem po raz drugi.
Dużo ruchu na świeżym powietrzu
Od wielu lat jestem aktywna fizycznie. Ruch towarzyszył mi w zasadzie od dziecka. Sprawność ciała od młodych lat zawdzięczam przede wszystkim tacie, który zabierał mnie co weekend na kilkugodzinną wyprawę. Jeździliśmy na rowerze, rzucaliśmy sobie piłkę, dużo spacerowaliśmy. Zazwyczaj po takim dniu byłam wykończona, ale zadowolona. Później, zaczęłam grać w szkolnej drużynie siatkówki, dużo pływać, biegać, grać w piłkę ręczną i to był świetny czas.
Jednak kilka lat temu przestawiłam się na sporty „domowe”. Zamieszkałam w Warszawie, przestałam przebywać na powietrzu tak dużo jak kiedyś. Nadal byłam aktywna, ale czegoś mi brakowało. I tak przez ostatni rok znów zaczęłam więcej wychodzić.
Szukałam okazji wszędzie: w weekend ciągnęłam chłopaka na grzyby do lasu, jeśli chciałam się mocniej spocić to wybierałam bieganie na świeżym powietrzu lub trening na ławce w parku, czasem udało mi się wyjechać na kilka godzin nad pobliskie jezioro, czy na kilka dni w piękne Alpy (zdjęcia z tamtych okolic mogliście zobaczyć we wpisie: To wędrówka daje szczęście, a nie jej cel. O szczęściu w byciu tu i teraz.
Ciekawość zamiast osądzania
To był niezwykle istotny punkt dla mnie. Dlaczego? Bo to osądzanie odbywało się w mojej głowie. Nikt tego nie widział, nikt tego nie słyszał, to po prostu było we mnie. Coś, co nie dawało mi spokoju.
Wiele razy pytałam siebie: dlaczego przeszło Ci przez myśl, że ta osoba jest leniwa? Tylko dlatego, że ma nadwagę? Zainteresuj się co jest tego przyczyną? Realnie zainteresuj się tą osobą! Nie masz pojęcia przez co przeszła i w jakiej sytuacji się znajduje. Patrz na każdego człowieka jak na dobrą istotę.
Pamiętasz jak pisałamo pozytywnych intencjach? Nauczyłam się kochać ludzi. Za to, że są. To cudowne uczucie.
Naturalna pielęgnacja, czyli wyeliminowanie chemii z kosmetyków
Zaczęło się kilka lat temu od jedzenia. Na początku tego roku przyszedł taki moment gdy tak samo krytycznie jak kiedyś czytałam etykiety opakowań żywności, zaczęłam przeglądać składniki kosmetyków, których używam. Przyznam, że stopniowo oswajałam się z tym tematem, a wszystko zaczęło się od naturalnego peelingu z kawy, o którym pisałam tutaj: Domowe i wSPAniałe kosmetyki z kawy!
Zainteresowałam się mocniej tym tematem, porozmawiałam, poszukałam, potestowałam i odnalazłam naturalne zamienniki, które służą mojej skórze, a do tego pozwalają mi zaoszczędzić pieniądze. W większości produktów stosuję się do zasady: jeżeli nie możesz tego zjeść, to nie nakładaj tego na skórę. Przyprawy, mąki, oleje, ocet jabłkowy, kawa, herbata, owoce – tyle dobra dla naszej skóry kryje się w każdej kuchni!
Półmaraton w bardzo dobrym czasie
To dla mnie wyczyn i to nie mały, bo jestem typem krótkodystansowca. Wolę szybko i krótko niż wolno i długo. A w tym roku się udało i było rewelacyjnie, chociaż w trakcie przygotowań musiałam zrezygnować z kilku rzeczy, gdyż długie wybiegania zajmują trochę czasu. Ale pamiętasz niedawny artykuł? Dlaczego nie możesz mieć wszystkiego? Wartości życiowe i ustalanie priorytetów.A ja ustaliłam i nie żałuję!
Pasja, spokój, ukojenie myśli, akceptacja
Medytacja i joga z pewnością odegrały tutaj ogromną rolę. Codzienna praktyka na macie pozwoliła mi wyciszyć umysł i skoncentrować się na chwili obecnej tak mocno jak nigdy przedtem. Ponadto odnalazłam nową pasję, gdyż widzę jak ogromne korzyści przynosi regularna praktyka jogi.
Czy kiedyś tego nie widziałam? W końcu praktykuję jogę już od dobrych kilku lat. Widziałam, ale chyba nie byłam gotowa. Teraz jestem i wiem, że chcę to robić, bo daje mi to radość. O tym jak zacząć przygodę z medytacją możesz przeczytać w Ponaj stres i zrelaksuj się! Medytacja. Jak zacząć?
Akceptuj to, co jest, bo wszystko przemija. Jeśli jest źle, nie martw się, bo przeminie. Jeśli jest dobrze, to ciesz się tym, ale pamiętaj, że i to odejdzie. Akceptuj obecny stan.
A co udaje mi się utrzymywać?
Otwartość
Przeciwieństwem otwartości jest „zamkniętość” ;). I właśnie taka zamknięta kiedyś byłam. Zamknięta na nowe doznania. W tym punkcie chcę poruszyć kwestię jedzenia i podróży. „Ja zamknięta” to ja, która nie chciała chodzić tam, gdzie jej jeszcze nie było, wolała zawsze pójść do sprawdzonej restauracji czy kawiarni, wolała zawsze pojechać tą samą drogą, pójść tą samą ścieżką i odwiedzić te same lokale czy tereny.
Owszem, miło się wraca w sprawdzone miejsca. Ale warto również poznawać inne, które kiedyś również będziemy mogli zaliczyć do tych „sprawdzonych”. Dzięki takim eksperymentom odnalazłam moją ulubioną warszawską restaurację, do której zawsze chce mi się wracać, a mimo tego, czasem wybiorę coś nowego. Bo trzeba próbować!
Regularne prowadzenie bloga
Jak zapewne zauważyłeś, udaje mi się to od ponad dwóch lat, z czego jestem bardzo dumna. Prowadzenie bloga nie jest tak łatwą sprawą, jak mi się to wcześniej wydawało. Pochłania sporo czasu i energii, jednak odwdzięcza się również stale rosnącą ilością czytelników i maili, które od Was dostaję. Przy okazji, dziękuję Wam za każde słowo, zostawione na tej stronie lub w mailu.
Dziękuję przede wszystkim dwóm bardzo mądrym kobietom – Dorocie, której zawsze przemyślane komentarze możecie zobaczyć na blogu, oraz przesympatycznej Wiesi (pozdrawiam Sydney!), z którą okazało się mamy bardzo dużo wspólnego.
Uprzejmość i życzliwość
Kiedyś nie byłam uprzejma. W czasach szkoły podstawowej wydawało mi się, że jak będę zadziorna to będę bardziej lubiana. Zawsze uczyłam się bardzo dobrze, ale oceny z zachowania nie były ani wzorowe ani nawet dobre. Dokładnie w czwartej klasie postanowiłam się zmienić. Byłam ciekawa jak ludzie zareagują na nową Gosię.
Popularność zadziornej dziewczyny przeniosła się na popularność pomocnej, uśmiechniętej i jednocześnie skromnej dziewczyny, która z dnia na dzień postanowiła zmienić swój stosunek do ludzi i świata. Jakkolwiek by to nie brzmiało tak naprawdę było. Właśnie wtedy doceniłam moc uśmiechui pomocnej dłoni. Jedynie z jedną nauczycielką nigdy nie udało mi się dogadać, ale to chyba różnica w postrzeganiu świata.
Od tamtej pory trzymam się zasady: Nie powiem słowa o danej osobie, którego również bym nie powiedziała, gdyby stała za moimi plecami i słyszała co mówię. Być może zdarzyło Ci się znaleźć w strasznie głupiej sytuacji, kiedy nie wypowiedziałeś się najlepiej o swoim znajomym (czy też nieznajomym), i wypowiedź ta niestety popłynęła dalej niż się spodziewałeś. Okropne uczucie. Wiem, bo doświadczyłam. Od tamtej pory bardzo ważę słowa i stosuję się do tej złotej zasady. Tobie również polecam, bo daje niesamowite poczucie wolności.
Poranne nawyki
W zasadzie robię to już automatycznie – wstaję w momencie, gdy tylko usłyszę budzik (jeśli drzemka to tylko popołudniowa, poranna nigdy na mnie dobrze nie działała, ewentualnie przeciągała się do niestosownego czasu, którego nie można już zaliczyć do drzemki), piję ciepła wodę z cytryną i… nie chcąc się powtarzać, odsyłam do artykułu, w którym opisywałam swoje poranne nawyki: Poranne rytuały, dzięki którym zawsze będziesz w świetnej formie!
Wczesne wstawanie
Czy lubię wcześnie wstawać? Trudne pytanie, bo kiedy rano słyszę budzik z chęcią odwróciłabym się na drugi bok wtulona w ciepłą kołdrę. Jednak kiedy już wstanę (a robię to bez zastanawiania, bo uwierz mi, zastanawianie się rankiem czy to jest dobry pomysł, aby już wstać, zawsze kończy się tak samo), to lubię te wczesne poranki.
Zastanawiałam się kiedyś co w nich jest. Odkryłam, że głównie cisza i spokój. Są idealne do praktyki jogi i medytacji, bo wiesz, że raczej nikt nie będzie do Ciebie dzwonił czy pukał do drzwi. Miasto jeszcze śpi, czasem jest ciemno (tak jak np. teraz) i możesz zapalić swoją ulubioną świeczkę, która pięknie rozświetli Twój pokój i otuli go ulubionym zapachem. Uwielbiam te chwile. Ponadto latem, kiedy w ciągu dnia panują bardzo wysokie temperatury, wczesny poranek jest idealny na trening.
W zasadzie to telewizor mógłby dla mnie nie istnieć. Telewizję oglądam przy okazji Świąt czy innych spotkań w gronie osób, które akurat ją oglądają. Wyeliminowałam telewizję jakieś 3 lata temu, początkowo nie było łatwo, automatycznie sięgałam często po pilota… Jednak szybko znalazłam sobie „zastępstwo”.
Czytanie
Można powiedzieć, że książki to moja miłość. Czytam już od wielu lat i chyba nigdy nie przestanę. Czytam głównie książki branżowe, których wiedzę mogę wykorzystać później w pracy, jednak lubię też zerknąć do nowości, bo nie chcę się zamykać na dwie czy trzy dziedziny. Ponadto zdarza mi się również przeczytać jakąś powieść, wiersz czy felieton. Jeśli masz coś godnego polecenia, zapraszam! Z chęcią dowiem się co czytają moi czytelnicy.
Jeżeli dotarłeś do tego momentu, cieszę się, że poświęciłeś mi chwilę i przeczytałeś z czego w minionym roku jestem najbardziej zadowolona. Trochę tego wyszło, dlatego nie będę się już rozpisywać. Wiesz, komu teraz poświęcić swój czas? Dokładnie tak. Zachęcam do stworzenia własnej listy :).
Gosiu – przeczytałam Twój wpis z ogromną ciekawością! Gratuluję Ci wytrwałości w dążeniu do osiągania postawionych celów oraz oczywiście tych wszystkich rzeczy, które udało Ci się osiągnąć! :)
Zainspirowałaś mnie do stworzenia takiej listy, dodatkowo stworzę listę planów na rok 2015! Z konkretnymi datami :-) Jeszcze nigdy tak bardzo się w to nie angażowałam… A przecież tylko wtedy gdy mamy ustalony cel i drogę do niego, jesteśmy w stanie go osiągnąć. Dziękuję i pozdrawiam, Emilia
Zachęcam Cię gorąco do stworzenia takiej listy, bo zazwyczaj tworzymy listę planów na kolejny rok, a gdzie miejsce na zeszłoroczną refleksję? A taka jest nie tylko bardzo pomocna, ale również niezwykle inspirująca :)
Pozdrawiam
Gosiu, gratuluję Ci tego wszystkiego, co udało Ci się zrealizować w tym roku. Podziwiam Cię za wytrwałość i systematyczność, za to, że zmieniasz świat na lepsze zaczynając od siebie i że zachęcasz i inspirujesz do tego samego nas wszystkich!
Ja od kilku lat robię listy zamierzeń noworocznych i posumowań starorocznych, choć z efektami bywa różnie. Na szczęście zawsze w końcu nadchodzi Nowy Rok i można zacząć od nowa ;-)
Pod koniec zeszłego roku zamiast takiej listy wybrałam jedno słowo, które miało być dla mnie motywem przewodnim w różnych sferach życia: przestrzeń. Chciałam odgruzować nieco nasz dom, znaleźć czas na ważne dla mnie sprawy, spokój wewnętrzny i spędzać więcej czasu na dworze, w otoczeniu natury, w ruchu. Cóż, myslę, że będę musiała ten motyw przedłużyć o kolejny rok, bo nie jestem do końca zadowolona z rezultatów. Poza tym, jak teraz patrzę na te cele, to one są tak ogólne a zarazem podstawowe, że właściwie powinnam je rozciągnąć na całe życie… i pomyśleć o konkretach: marsz do łóżka o 22.00, spacer w lesie w sobotę, max godzina internetu dziennie (hmm,to chyba nierealistyczne…) , etc… ;-)
Gosiu, dziękuję Ci za miłe słowa i życzę kolejnego owocnego roku! :-)
Gosiu – przeczytałam Twój wpis z ogromną ciekawością! Gratuluję Ci wytrwałości w dążeniu do osiągania postawionych celów oraz oczywiście tych wszystkich rzeczy, które udało Ci się osiągnąć! :)
Zainspirowałaś mnie do stworzenia takiej listy, dodatkowo stworzę listę planów na rok 2015! Z konkretnymi datami :-) Jeszcze nigdy tak bardzo się w to nie angażowałam… A przecież tylko wtedy gdy mamy ustalony cel i drogę do niego, jesteśmy w stanie go osiągnąć. Dziękuję i pozdrawiam, Emilia
Bardzo Ci dziękuję Emilio :)
Zachęcam Cię gorąco do stworzenia takiej listy, bo zazwyczaj tworzymy listę planów na kolejny rok, a gdzie miejsce na zeszłoroczną refleksję? A taka jest nie tylko bardzo pomocna, ale również niezwykle inspirująca :)
Pozdrawiam
Gosiu, gratuluję Ci tego wszystkiego, co udało Ci się zrealizować w tym roku. Podziwiam Cię za wytrwałość i systematyczność, za to, że zmieniasz świat na lepsze zaczynając od siebie i że zachęcasz i inspirujesz do tego samego nas wszystkich!
Ja od kilku lat robię listy zamierzeń noworocznych i posumowań starorocznych, choć z efektami bywa różnie. Na szczęście zawsze w końcu nadchodzi Nowy Rok i można zacząć od nowa ;-)
Pod koniec zeszłego roku zamiast takiej listy wybrałam jedno słowo, które miało być dla mnie motywem przewodnim w różnych sferach życia: przestrzeń. Chciałam odgruzować nieco nasz dom, znaleźć czas na ważne dla mnie sprawy, spokój wewnętrzny i spędzać więcej czasu na dworze, w otoczeniu natury, w ruchu. Cóż, myslę, że będę musiała ten motyw przedłużyć o kolejny rok, bo nie jestem do końca zadowolona z rezultatów. Poza tym, jak teraz patrzę na te cele, to one są tak ogólne a zarazem podstawowe, że właściwie powinnam je rozciągnąć na całe życie… i pomyśleć o konkretach: marsz do łóżka o 22.00, spacer w lesie w sobotę, max godzina internetu dziennie (hmm,to chyba nierealistyczne…) , etc… ;-)
Gosiu, dziękuję Ci za miłe słowa i życzę kolejnego owocnego roku! :-)
Dziękuję Ci Doroto. Po prostu. Za wszystko :-)