Ostatnie opady śniegu zainspirowały mnie do tego, aby stworzyć wpis traktujący o właśnie o tej najchłodniejszej porze roku. Jako że jakiś czas temu napisałam już artykuł o tym w jaki sposób zimne powietrze czy ogólnie chłód działają na naszą korzyść, tym razem postanowiłam, że podejdę do tematu bardziej praktycznie.
Przez wiele lat, w okolicach listopada przechodziłam coś w rodzaju chronicznego zmęczenia, gdy nie byłam w stanie sama się zmotywować do niczego, po prostu nie miałam na nic ochoty! Całe szczęście od kilku dobrych lat jest znacznie lepiej, i z całą pewnością mogę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami, wiedzą i doświadczeniem, dzięki którym, mam nadzieję, i Wy poczujecie się lepiej :).
Rozpisałam się na wstępie, a wiem, że czekacie zapewne na konkretne propozycje.
7 KLUCZOWYCH SPOSOBÓW, ABY NIE DAĆ SIĘ ZIMIE!
Rozgrzewający oddech
A ta znowu o tym oddechu! Tak, znowu, bo świadomy oddech, a nie taki tam, którego nawet nie zauważamy, jest bardzo ważnym elementem w tej całej układance! I absolutnie nie przeceniam tutaj korzyści płynących z głębokiego, świadomego oddechu.
Tylko spójrz, głęboki oddech:
- Uwalnia z toksyn (ciało to oczywiste, ale i uwalnia umysł od toksycznych myśli).
- Rozładowuje złość i napięcia w ciele.
- Wzmacnia układ sercowo-naczyniowy.
- Wycisza i odpręża umysł.
- Masuje organy wewnętrzne, dzięki czemu pracują one dla nas wydajniej.
- Wzmacnia mięśnie brzucha.
- Poprawia krążenie.
- Zwiększa pojemność płuc.
- Wzmacnia system odpornościowy.
I zapewne korzyści jest znacznie więcej i gdybyś chwilę się zastanowił mógłbyś dorzucić coś od siebie.
Spróbuj nawet od 5 oddechów dziennie, tuż po przebudzeniu i przed zaśnięciem. Usiądź z prostym kręgosłupem (nie kładź się, bo jeszcze zaśniesz:)) połóż obie dłonie na brzuchu w okolicy pępka i weź tak głęboki wdech, aby brzuch powiększył się jak nadmuchiwany balon, na wydechu rozluźnij. Zrób takich 5 oddechów, licząc od 5 do 1. I daj znać jak się czujesz tylko po tak prostym ćwiczeniu.
Dodatkowo, zajrzyj do artykułu Świadomy oddech, w którym opisuję ten temat bardziej obszernie.
Łagodna aktywność
Aby się za bardzo nie rozpisywać, podkreślę tylko jedną rzecz. Aktywność, która wzmocni nasz organizm i jednocześnie nie spowoduje, że wieczorem będziemy nie do życia (czyli mega zmęczeni) to łagodna aktywność, którą właśnie zalecam. I nie mam na myśli tutaj siedzenia przed telewizorem i podnoszenia na zmianę jednej i drugiej nogi.
Mam na myśli praktykę, która połączy wspomniany już głęboki oddech oraz świadomy ruch ciała, który również będzie stanowił wyzwanie nie tylko dla Twojej równowagi, wytrzymałości czy elastyczności, ale również dla Twojego umysłu. Umysłu, który po takim wysiłku będzie odprężony i wyciszony.
Z całą pewnością mogę tutaj polecić jogę (a jakże!) tai-chi, oraz długie (ale i krótkie też) odświeżające spacery. Jeśli jeszcze nie wiesz, jogę możesz praktykować również z domu, w ulubionym kącie i na ulubionej macie. Zajrzyj na moje konto na YouTube, gdzie co tydzień dodaję jakiś nowy filmik, tak jogi dla początkujących, jak i bardziej zaawansowanych.
Sypialnia
Przenosimy się w ulubione miejsce wielu osób! Na temat tego jak spać, aby się wyspać i rano obudzić się pełnym energii napisałam osobny artykuł, i jeśli jeszcze go nie czytałeś, zachęcam do lektury. Ponadto zajrzyj do 9 sposobów na zdrowszy i głębszy sen, w którym znajdziesz kilka wartościowych wskazówek.
Dodam tutaj, że tak jak dyktuje nam słońce, zima to czas, aby udać się do łóżka wcześniej i wstawać trochę później. I wiem, że mało kto może sobie pozwolić na długie godziny spędzone w łóżku, jednak już większość z nas może pozwolić sobie na 15-minutową drzemkę w ciągu dnia lub odespanie tygodnia w weekend. Dlatego weź pod uwagę fakt, że latem być może 6 godzin snu wystarczało, abyś czuł się wypoczęty, jednak zimą, ten czas potrafi się wydłużyć, czasem nawet o godzinę, a czasem nawet o dwie godziny.
Ponadto śpij w chłodniejszym pomieszczeniu, ale pod ciepłą kołdrą. Jeśli otwierasz na noc okno (zdrowo!), zwróć uwagę, aby powietrze nie wiało Ci po głowie (albo załóż czapkę ;)).
Jedz ciepło
Natura nam podpowiada czym najlepiej nakarmić nasze ciało zimą. Jak? Poprzez plony, które wydaje. Dlatego, jedz sezonowo! Zimą, świetnie sprawdzą się zupy i ciepłe śniadania z owsianki czy jaglanki z owocami. Pomimo, że koktajle owocowo-warzywne są super zdrowe, to nie rozgrzeją Cię tak jak np. zupa dyniowa z imbirem. A tego właśnie rozgrzania od środka szczególnie potrzebujemy, gdy za oknem panuje chłód.
Cały czas uczę się słuchać siebie i tego co podpowiada mi ciało. Tak w jodze będąc na macie, tak w kuchni wybierając daną potrawę, słucham swojego organizmu i tego na co dzisiaj on ma najbardziej ochotę. To słuchanie siebie nie pochodzi z głowy, bo umysł może mieć ochotę na tabliczkę czekolady. To pochodzi z brzucha, a dokładniej z jelit, które są naszym drugim mózgiem. To tzw. intuicja, która mówi Ci, co jest dla Ciebie najlepsze. Nie śmiej się, tylko poczytaj. Zauważyłam że zimową porą najlepiej wpływają na mnie:
Dynia- Słodkie ziemniaki
- Jarmuż (na ciepło)
- Buraki
- Pasternak
- Brukselka
- Fasola
- Topinambur
- Por
- Tzw. rosołowe, czyli pietruszka, marchew i seler korzeniowy
- Kapusta biała i czerwona
- Kapusta kiszona i ogórki kiszone
- Soczewica i ciecierzyca
- Czosnek i cebula
- Dodatkowo, tam gdzie tylko mogę, przemycam: imbir, kurkumę, cynamon, kardamon, goździki.
To samo tyczy się napoi. Jeśli woda, to tylko ciepła lub gorąca, albo przynajmniej w temperaturze pokojowej. Ja zwykle mieszam pół na pół wodę mineralną z przegotowaną gorącą wodą. Do wody możesz dorzucić imbir, kurkumę, cytrynę czy pieprz chili, które nie tylko potęgują uczucie ciepła od środka, ale też usprawniają metabolizm i chronią przed wirusami i bakteriami. Ponadto, jeśli coś podgrzewamy, i chcemy użyć do tego tłuszczu to z całego serca polecam olej kokosowy oraz masło klarowane ghee (oba dodają potrawom wyszukanego, ale zupełnie odmiennego smaku).
Niezbędna suplementacja
Nie choruję już od kilku lat. Ostatni raz, kiedy pamiętam siebie mocno osłabioną to czas, gdy zachorowałam będąc w Indiach, ale tam – pomimo, że byłam właśnie zimą – temperatura sięgała do 25 stopni. Więcej ten rodzaj choroby, na który wtedy zapadłam nie ma wiele wspólnego z naszym polskim przeziębieniem czy grypą.
Są dwa suplementy, bez których nie mogę się obejść przez kilka dobrych miesięcy. Towarzyszą mi już od października, a wyłączam je z diety dopiero pod koniec kwietnia. To witamina D3 oraz witamina C. I nie ma tu na myśli dwóch tabletek, z czego każda zawiera tyle substancji aktywnej, że musielibyśmy zażyć od razu pół opakowania. Mam na myśli witaminę D3 w kroplach (która jest najlepiej przyswajalna) oraz witaminę C w postaci kwasy L-askorbinowego. I jako że nie lubię trzymać się ustalonych norm, obie witaminy zażywam w ilościach większych niż zalecane spożycie w ciągu dnia. Dodatkowo polecam dobrej jakości probiotyk.
Zauważyłam, że dzięki temu, czuję się znacznie lepiej psychicznie, jak i moje ciało ma dużo więcej energii. Dlatego z czystym sercem polecam zainwestować w oba preparaty – jak najszybciej.
Trzymaj się ciepło
To może być dla Ciebie oczywiste, jednak wciąż widuję „porozbierane” osoby na ulicy, gdzie temperatura powietrza to jakieś 0 stopni Celsjusza, a silny wiatr sprawia, że wydaje mi się jakby było z -15. Sama zresztą w czasach gimnazjalnych ubierałam się dość, hmm… niestosownie do pory roku ;). Jako że w modzie (jak i w każdym sklepie) były wtedy biodrówki (spodnie z niskim stanem), moje plecy bardzo często były odkryte, przez co również często chorowałam. Ale kto by się wtedy przejmował! Ważne, że był style! Mam nadzieję, że teraz młodzież ma więcej rozumu w głowie.
Obecnie mam dwa kluczowe miejsca w ciele, które bez względu na to czy jestem w domu, kawiarni czy na zewnątrz, trzymam w cieplutkiej, przyjemniej otulince :). Są to stopy i lędźwie. W letnie miesiące uwielbiam chodzić po domu w sportowym biustonoszu i krótkich spodenkach, ale zimą zawsze mam na stopach ciepłe, grube skarpetki i dłuższą bluzę, która zakrywa mi lędźwie. Jeśli wychodzę z domu i jest powyżej zera (zakładając, że taka jest również odczuwalna), otulam się ciepłym, wełnianym szalikiem, ale nie zakładam czapki (bo po prostu nie znoszę chodzić w czapkach! Moje włosy zresztą też nie lubią czapek, bo się po nich strasznie elektryzują – znacie jakieś sposoby, aby tego uniknąć?). Ale, gdy temperatura spada poniżej zera, czapka jest wtedy obowiązkowa! Przez głowę ucieka nam przecież mnóstwo ciepła.
Znajdź swój sposób na bycie
Ten punkt, ostatni, ale nie mniej ważny od pozostałych, to zachęta do znalezienia sobie takiego zajęcia, które będzie stanowiło dla nas oderwanie od codziennych spraw, oderwanie od stresujących sytuacji oraz moment kreatywności i rozwoju. Czegoś, co będziemy długo wspominać jako miłe, przyjemne chwile, pomimo, że teraz nie wydaje nam się to takie istotne.
- Gorąca kąpiel z dodatkiem oczyszczającej soli czy olejków eterycznych, blask aromatycznych świeczek, i nastrojowa muzyka.
- Zaparzenie ulubionych ziół w ulubionym kubku, i odpoczynek pod mięciutkim kocykiem z ulubioną książką na kolanach.
- Rysowanie, kolorowanie, malowanie, czyli tworzenie czegoś swojego.
- Fotografowanie – w domu, w plenerze, profesjonalnie i amatorsko.
- Wybranie się do teatru czy muzeum, do którego od dawna chcieliśmy już pójść.
- Pisanie. Bo zima, to idealny czas, aby zacząć pisać swój własny dziennik. Więcej o tym co możesz pisać w takim dzienniku i jaki dziennik ja polecam.
Każda pora roku ma nam coś do zaoferowania. Zima dla mnie to czas wyciszenia i zwolnienia kiedy tylko mam taką możliwość. Dlatego traktuję tę porę jako idealny czas na zadbanie o siebie pod każdym aspektem. Aby nasze ciało było zdrowe i silne, aby nasz umysł był spokojny i wypoczęty, a duch dopieszczony.
I tego Wam wszystkim życzę!
Ciekawa jestem, jak Wy dbacie o siebie zimą? Macie jakieś ulubione sposoby na ustrzeżenie się przed chorobami?