Uwielbiam eksperymentować w kuchni! I przyznam Wam, że jeszcze kilkanaście lat temu zdziwiłabym się bardzo, gdyby ktoś zasugerował, że polubię gotowanie. A jednak. Wraz z pasją do zdrowego stylu życia, przyszła najpierw pora na zainteresowanie zdrowym jedzeniem i przyrządzaniem posiłków w domowym zaciszu. Bo umówmy się, nawet w super zdrowej restauracji nie mamy pojęcia skąd pochodzą składniki, na czym jest nasze danie przygotowane, czy też czy ktoś dokładnie umył warzywa i owoce zanim włożył je do blendera. I nie zrozumcie mnie źle, bo nie twierdzę, że można zjeść zdrowo tylko we własnym domu. Sama bardzo lubię zjeść coś na mieście, próbując nowych smaków. Jednak myślę, że im więcej będziemy przygotowywać posiłki we własnej kuchni, tym nasz brzuszek będzie szczęśliwszy.
Przez ostatnie lata eksperymentowania w kuchni, zauważyłam, że istnieje kilkanaście produktów, bez których nie mogę się obejść. No dobra, mogłabym, ale nie chcę :) Są to produkty, które znajdziecie w mojej kuchni, niezależnie od pory roku i dnia tygodnia. Po prostu muszą tam być i już! Po pierwsze – bo można z nich przyrządzić wiele potraw lub przekąsek, po drugie – bo są zdrowe, i po trzecie – bo są super smaczne.
Jak zapewne zauważycie, o większości z poniższych produktów, pisałam już na blogu w kategorii Zdrowego Odżywiania. Świadczy to tylko o tym, że ja naprawdę kocham te produkty i jeśli wybieram się na zakupy, to zazwyczaj właśnie one trafiają do mojego koszyka.
15 ZDROWYCH PRODUKTÓW, KTÓRE ZNAJDZIESZ W MOJEJ KUCHNI:
1. Słodkie ziemniaki
Bataty musiały się znaleźć na pierwszym miejscu, bo obecnie nie wyobrażam sobie dnia (no dobra, może tygodnia) bez tego cudownego warzywa, które zresztą stało się moim ulubionym warzywem. Wiem, że niektórych może odstraszać cena, gdyż widziałam w niektórych supermarketach, że bataty mogą kosztować nawet kilkanaście złotych za kilogram, co uważam za przesadę, bo taki ziemniak to trochę waży. Ja w bataty zaopatruję się w Simply, Biedronce lub Tesco i tam cena dochodzi do maksymalnie 8zł za kilogram, jednak często możemy znaleźć bataty na promocji za 5-6zł za kilogram.
Bataty są o tyle świetnym produktem, że szybko się je przyrządza i można z nich zrobić pyszną zupę, pieczone frytki czy odżywcze smoothie (po wcześniejszym upieczeniu ziemniaka). Dodatkowym atutem jest to, że nie trzeba ich obierać, skórka jest jadalna :). Nie muszę chyba wspominać, że są super pożywne i zdrowe?
2. Mleko roślinne
Prosta sprawa. Nie piję mleka krowiego, a mleko roślinne przydaje się kiedy szykuję owsiankę, lub przyrządzam kremowe koktajle. Zdarzy mi się również użyć takiego mleka do zupy, aby nadać jej nieco słodszy smak, oraz do musu z awokado, aby był jeszcze bardziej kremowy. Zanim zaopatrzycie się w mleko roślinne, sprawdźcie skład, bo nie każde jest „czyste”. Im mniej składników, tym lepiej. EcoMil ma dobry skład, jednak nie należy do najtańszych. Ja w swoje zaopatruje się w Wielkiej Brytanii, uwielbiam zwłaszcza to z brązowego ryżu. Widziałam już, że Rude Health jest dostępne w Polsce (np. na bio bazarze w Warszawie).
Można oczywiście przygotować takie mleko w domu, i czasem to robię, wykorzystuję wtedy zazwyczaj nasiona konopi.
3. Awokado
Owoc (tak, owoc!), bez którego nie wyobrażam już sobie dnia. Awokado wykorzystuję w swojej kuchni praktycznie codziennie i myślę, że spokojnie mogłabym dodawać je do każdego posiłku, jednak póki co ograniczam się do zjadania połówki awokado dziennie.
Jeśli przyrządzam rano koktajl i potrzebuję czegoś, co zaspokoi mój głód na dłużej, wrzucam do blendera pół awokado i pestkę (pestki są jadalne i mega zdrowe!). Jeśli awokado ma być częścią obiadu to zazwyczaj ląduje w sałatce lub stanowi bazę do kremowego sosu. Jeśli zdecyduje się zjeść awokado na kolację to zwykle przygotowuję z niego wspomniany mus (blenduję z czosnkiem, ziołami, sokiem z cytryny lub limonki oraz wodą lub ewentualnie mlekiem) i zajadam z pokrojonymi warzywami (marchewką, cukinią itp.) lub pieczonymi batatami (uwielbiam tę kombinację!).
4. Włoszczyzna
W skład mojej włoszczyzny wchodzą: marchew, pietruszka, seler korzeń, por, czosnek i cebula. Na surowo zjadam marchew, uwielbiam taką tarta z odrobiną soku z cytryny, oliwą z oliwek i imbirem. Z pozostałej reszty przygotowuję wywar, taki warzywny rosołek, który stanowi albo bazę do zup (wtedy wystarczy do takiego rosołu dodać ulubione warzywo np. bataty, zagotować do momentu, aż ziemniak będzie miękki – około 20 minut, zblendować, przyprawić i zupa gotowa), albo który popijam sobie w ciągu dnia zamiast wody.
5. Jabłka
Jabłko to owoc, który zjadam praktycznie każdego dnia. Zazwyczaj ląduje w moim porannym koktajlu, owsiance lub też starte na drobnych oczkach w towarzystwie marchewki. To połączenie jest dla mnie wyśmienite, a zauważyłam, że i mój brzuszek bardzo je lubi.
6. Banany
Choć wiem, że nie powinno się przesadzać z ich ilością, to koktajl z bananem smakuje wprost wyśmienicie, zwłaszcza jeśli jest to mrożony banan. Oczywiście zanim go zamrozicie, umyjcie, obierzcie ze skórki i pokrójcie w plasterki.
Najlepsze banany to te super dojrzałe (absolutnie nie zielone), a dlaczego banany zawsze są w mojej kuchni? Bo nawet jeśli nie mam na nie ochoty (choć rzadko się to zdarza), a są już na tyle dojrzałe, że wypadałoby je zjeść, to właśnie wtedy zamrażam i nie martwię się o to kiedy będą mi potrzebne.
7. Olej kokosowy
To w zasadzie jedyny tłuszcz, który gości na stałe w mojej kuchni. Obecnie na półce stoi również oliwa z oliwek oraz masło klarowane, jednak to olej kokosowy jest tym, po który najchętniej sięgam. Stosuje go nie tylko w celach spożywczych, ale też płucze nim usta oraz używam jako olejku do ciała (przed prysznicem, aby ładnie natłuścić i nawilżyć skórę).
Więcej o oleju kokosowym napisałam tutaj: Jaki olej kokosowy wybrać?
8. Cytryny
Mój dzień od wielu, wielu lat zaczyna się od wypicia ciepłej wody z sokiem wyciśniętym z połówki cytryny. Poza tym cytrynę wykorzystuję również w sosach sałatkowych oraz koktajlach.
Dowiedziałam się ostatnio o mrożeniu cytryn i to jest super sprawa! Wystarczy dokładnie umyć i sparzyć owoc, zamrozić, a następnie możemy ścierać skórkę jak i całą cytrynę, i posypywać tym sałatki, koktajle i wszelkie inne dania, które chcemy wzbogacić o świeży, lekko kwaśny smak.
9. Kiszonki
Moja ukochana kiszona kapusta, bez której dzień nie istnieje. Ogórki również bardzo lubię, jednak to smak kapusty najbardziej do mnie przemawia. Z kapustą zaprzyjaźniłam się bardziej, gdy moje jelita nie były w najlepszej formie. Widziałam wtedy ogromną różnicę w przyswajaniu pokarmów oraz trawieniu, i teraz tuż przed kolacją zjadam około szklanki kapusty lub kilka kiszonych ogórków. To taki naturalny i super zdrowy probiotyk – super żywność dla naszych jelit, i uważam, że nie warto rezygnować z kiszonek nawet latem :).
10. Zioła lub kiełki
Czyli produkty, które wzbogacą każde danie. Kiełki – najlepiej wyhodowane samodzielnie to skarbnica witamin i minerałów, dodaję do koktajli, sałatek lub po prostu układam na zupie-kremie. Ładnie wyglądają i dodają smaku. Najbardziej lubię kiełki słonecznika, jednak najłatwiej wyhodować mi w domu kiełki lucerny, kozieradki i rzodkiewki.
Jeśli zaś chodzi o zioła to bez względu na to czy są to zioła cięte czy takie w doniczce, w mojej kuchni znajdą się przynajmniej ich dwa rodzaje, które stanowią dodatek do sałatek, zup czy musu z awokado. Najchętniej sięgam po bazylię, kolendrę oraz miętę.
11. Soczewica czerwona
Soczewica, ale również mogą być też inne strączki: soczewica zielona lub czarna, ciecierzyca, fasola adzuki. Wymieniłam soczewicę czerwoną jako pierwszą bo to po nią najchętniej sięgam. Jeśli jednak przegapię moment, gdy się skończy, to w domu zawsze znajdę alternatywę i najczęściej wtedy pada na soczewicę zieloną.
Bardzo lubię smak ciecierzycy, jednak nie zawsze mam czas, aby ją ugotować (i nie zawsze pamiętam, aby dzień wcześniej ją namoczyć), natomiast soczewica nie wymaga wcześniejszego namaczania (choć dobrze to zrobić, aby była łatwiej strawna), szybko się gotuje i można przyrządzić z niej super pożywną zupę – po ugotowaniu wystarczy ją zblendować i doprawić (ja lubię „na indyjsko” dodając imbir, kurkumę lub curry i skrapiając sokiem z cytryny).
12. Imbir i kurkuma
To dwie przyprawy, które bardzo lubię mieć w świeżej formie, choć wiem, że świeży korzeń kurkumy nie jest łatwo dostępny. Z ciekawostek – pierwszy raz spróbowałam świeżej kurkumy odwiedzając Tajlandię – byłam w szoku jak łatwo jest tam dostępna (i jak tania!).
Korzeń imbiru i kurkumy dodaję do wody z cytryną, zup oraz podczas przygotowywania rosołku (patrz punkt włoszczyzna). Są to super zdrowe i naturalne „antybiotyki”, które uważam, sprawiają, że naprawdę nie jestem sobie w stanie przypomnieć, kiedy ostatnio byłam chora. A jeśli już czuję, że coś mnie bierze to wtedy szybciutko przygotowuję napój na bazie mleka roślinnego, imbiru i kurkumy, o którym pisałam już na blogu: Sposoby na przeziębienia, czyli napój migdałowy z kurkumą i imbirem.
13. Płatki owsiane, kasza i ryż
Jednym słowem: zboża. Z płatków owsianych oczywiście powstaje poranna owsianka, kasze (moje ulubione to kasza jaglana, gryczana niepalona oraz komosa ryżowa biała) oraz ryż (brązowy, czarny lub czerwony) to zwykle składniki kolacji. Dodaję je do zup-kremów lub przyrządzam w formie dania z warzywami (np. ryż z brokułem i cukinią).
Te produkty mogą bardzo długo stać w kuchni, dlatego nie martwię się, że jeśli nie będę ich codziennie jadła czy po prostu zapomnę o nich na chwilę, to się zepsują i będę musiała je wyrzucić, bo bardzo nie lubię marnować jedzenia.
14. Sezam lub orzechy
Przyszła pora na zdrowe tłuszcze. Wymieniłam na początku sezam i orzechy, jednak bardzo często znajdziecie u mnie te produkty w postaci masła orzechowego (głównie jest to masło migdałowe) lub pasty sezamowej tahini.
Jeśli jednak są to stricte orzechy, to najczęściej wybieram orzechy brazylijskie oraz migdały. Dodaję je do koktajli i sałatek, a tahini szczególnie uwielbiam w kremie z batatów oraz koktajlu z bananów i mleka migdałowego.
15. Siemię lniane i nasiona chia
To kolejne tłuszcze, i super zdrowe pożywienie. Prosta sprawa, i nie mam co się tutaj rozwodzić: dodaję je do koktajli i porannej owsianki. Siemię lniane wcześniej mielę, a nasionka chia moczę w przegotowanej wodzie lub mleku w zależności od tego, do czego będę je wykorzystywała.
Zauważcie, że dzisiaj przedstawiłam Wam listę produktów, które znajdziecie w mojej kuchni bez względu na porę roku. Natomiast, jeśli miałabym dodatkowo wymienić moje jesienno-zimowe perełki to z pewnością byłyby to: dynia, jarmuż oraz grzyby. Z kolei latem uwielbiam zaopatrzać się i zjadać sezonowe warzywa i owoce, których w tym czasie nie brakuje, i wtedy z pewnością odnajdziecie u mnie: borówki, czereśnie, morele i wszelkie „owoce lasu”, ponadto sałatę, seler naciowy i ogórki. Nie mogę się już doczekać tych wszystkich pyszności!
Oczywiście, jak zwykle, ciekawa jestem jak to jest u Was? Macie takie produkty, które – choćby nie wiem co, zawsze znajdą się w Waszej kuchni? Dajcie znać w komentarzach czy coś się u nas pokrywa :).
PS Zauważyłam ponadto, że artykuły dotyczące zdrowego odżywiania cieszą się sporym zainteresowaniem, co z kolei mnie bardzo cieszy, bo uwielbiam o tym opowiadać! Jeśli interesuje Was jakiś konkretny temat, to napiszcie proszę, a ja, jeśli wiedza i doświadczenie mi na to pozwolą – stworzę artykuł lub film, w którym opiszę proponowane przez Was tematy.
Podobne wpisy
-
Zimowa sałatka z jarmużem i pieczonymi warzywami
-
Co jem w ciągu dnia? Wegetariański Foodbook
-
CZY WARTO PIĆ KOKTAJLE ZIMĄ + ZIMOWE SMOOTHIE, KTÓRE ROZGRZEJE CIĘ OD ŚRODKA
Witaj! Jak zawsze wpis jest bardzo ciekawy i inspirujący. Korzystam ze wszystkiego co przedstawiłaś, ja dodatkowo zawsze mam pod ręką olej lniany, który dodaję do sałatek i kasz oraz ocet jabłkowy (piję rano łyżeczkę z ciepłą przegotowaną wodą).
O i jeszcze czerwone buraki, których jestem wielką fanką. Najbardziej lubię upieczone i jeszcze ciepłe pokroić w plastry – grubo mielony pieprz, sól i olej lniany lub oliwa i kolacja gotowa, ale kiszone i barszczyk również lubię.
Małgosiu a nie myślałaś o napisaniu książki? Fajnie byłoby mieć pod ręką poradnik napisany przez Ciebie.
Pozdrawiam!!!
Cześć Ada :) Ocet jabłkowy rzeczywiście już od dawna stosuję, jest w mojej lodówce, ale jakoś o nim zapomniałam podczas tworzenia tego artykułu. Dodaję do przegotowanej ciepłej wody, rano piję z cytryną i imbirem, a wieczorem z łyżeczką miodu – słyszałam, że taka mieszanka działa relaksująco i koi przed snem, a mnie po prostu smakuje. Dziękuję za przypomnienie!
Buraki również uwielbiam i mam nawet w lodówce, ale jako że wymagają dłuższego przygotowania jem stanowczo za rzadko.
O książce jeszcze nie myślałam, ale z każdym takim komentarzem ta myśl pomalutku kiełkuje w mojej głowie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz!
Napisanie książki to bardzo dobry pomysł Gosia :) Może rzadko się odzywam ale często zerkam i wracam do wpisów na twoim blogu, a książkę pod ręką mieć to wygoda;)
Jejku, dziękuję kochana :) To byłoby wspaniałe zobaczyć swoją książkę na półkach księgarni :)
Gosiu to do dzieła! Ja się zgłaszam po pierwszy egzemplarz!!! :)
:D ♥
Małgosiu, bardzo ciekawy wpis :-), większość Twojej listy ulubionych produktów to również moja lista :-). I również pokochałam gotowanie, dla siebie i bliskich, bo to dla mnie nie tylko dbanie o zdrowie, ale też forma okazywania miłości i troski :-). Ja do tej listy od siebie dodam zwykłe ziemniaki :-), uwielbiam je pod każdą postacią, ale chyba najbardziej jako frytki lub chipsy upieczone w piekarniku (z batatów również są obłędne). Uwielbiam je. Ponadto herbaty ziołowe: rumianek, czystek, pokrzywa,mięta to moje ukochane i serducho mi się raduje kiedy mój synek prosi o herbatę miętową lub rumiankową :-). Przyłączam się do propozycji Ady dot. napisania książki, z wielką chęcią bym ją kupiła i czytała:-). Pozdrawiam Cię serdecznie. Monika Puła
Moniko, dziękuję Ci serdecznie za komentarz :-) To piękne co napisałaś, że gotowanie dla innych to taka forma okazywania miłości i troski – chyba również dlatego tak pokochałam gotowanie, i jedzenie przy okazji ;-)
Herbaty ziołowe to również coś, co zawsze znajdzie się w mojej kuchni! Ostatnio jednak stawiam na świeżą miętę marokańską z doniczki – jest obłędna!
I bardzo dziękuję za to zachęcenie do napisania książki… jestem p prostu bardzo mile zaskoczona :-) Pozdrawiam cieplutko!
Witaj Dario, to bardzo ciekawe co piszesz. Te zielone banany i śniadanie jako niepotrzebny posiłek – to dla mnie również nowość i nawet nie chcę sobie wyobrażać jak wiele innych sprzecznych informacji dotyczących tego co jest zdrowe a co nie, istnieje na świecie. Naprawdę można się pogubić! Dlatego, ja zdecydowanie słucham siebie i wiem, że to najlepsza metoda. Napisałam nawet o tym artykuł, jeśli masz ochotę to zerknij do niego:
https://purestyle.pl/sluchaj-siebie-odnalezc-sie-obecnych-zaleceniach-zywieniowych/
A jak to się stało, że ja zmieniłam dietę? Zaczęło się od odstawienia znanej sieciówki fastfoodowej – serio! Następnie ograniczenie spożywania cukru do minimum (białego jak i trzcinowego), a zastąpienie go syropem klonowym, miodem, ksylitolem itp. czyli zdrowszymi zamiennikami. Już wtedy widziałam super poprawę w samopoczuciu, stanie skóry jak i poziomie energii. Z czasem zaczęłam dodawać do diety więcej warzyw, zup kremów (które mój brzuszek uwielbia), i jeść sezonowo. Na krótko wpadłam w pułapkę ortoreksji (nazwijmy to – we wczesnym stadium – i tutaj też polecam zajrzeć: https://purestyle.pl/ortoreksja-czyli-kiedy-zdrowe-odzywianie-moze-byc-szkodliwe/), dlatego powiedziałam sobie, że moją zdrową dietą będzie od teraz równowaga i umiar we wszystkim, aby nie zwariować :-) Pozwalam sobie czasem na te „zakazane” produkty, typu ciasta, pizza, cięższe potrawy itp. i staram się nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia (to bardzo ważne, aby czuć się z tym w porządku, że coś rzekomo niezdrowego się zjadło). To, co z pewnością pomaga mi trzymać się „mojej diety” to samopoczucie – po prostu dobrze się z tym czuję! :-)
Staram się mieć jak najbardziej zdrowe podejście do wszystkich nowinek, badań i superfoods, i tak jak wcześniej wspomniałam – słuchać swojego organizmu. Zwracać uwagę na to, po czym czuję się dobrze, a po czym niekoniecznie. Mogłabym tak pisać i pisać, jednak dużo informacji ode mnie znajdziesz już na blogu :-)
Nigdy nie próbowałam słodkich ziemniaków, poza tym stosuję wszystkie wymienione przez Ciebie produkty:) Bardzo fajny, inspirujący wpis:)
Koniecznie wypróbuj, bo są nie tylko super zdrowe, ale i przepyszne! Ale ja się już chyba powtarzam ;) Dzięki za komentarz!
Wpis do zapisania w telefonie przed kolejnymi zakupami :D
(a dla tradycjonalistów – do wydrukowania i powieszenia na lodówkę :) )
P.S
u mnie zawsze jest jeszcze miód od znajomego pszczelarza :)
Aga, świetny pomysł! :))
Miód od znajomego pszczelarza ekstra sprawa! :)
U nas dawniej nie jadło się kiełków. Raz przez przypadek się przejęzyczyłam i powiedziałam „kłaczki”, po czym wszyscy się na to rzucili, jakby to była czekolada. I od tej pory kiełki towarzyszą nam częściej :D
To całkiem zabawna historia Klaudio! :D :)
Kochana Gosiu, wczoraj Cie znalazlam i jestem zafascynowana Twoim blogiem i kanalem na You Tube, 'odrobilam’ z Toba pierwsza lekcje jogi i nie moge sie doczekac dzisiejszej wieczornej!
A pisze bo bardzo mnie zafascynowala dodawanie pestki awokado do koktajli :) Czy mozesz cos wiecej napisac? Czy blender sobie z nia radzi bez problemu? Czytalam ze mozna ja sproszkowac ale najpierw trzeba wysuszyyc i chyba z lenistwa zrezygnowalam ;) Ale Ty dodajesz swieza tak?
Pozdraiwam serdecznie i lece czytac blog :-***
Oliwio, dziękuję Ci serdecznie! A pestkę przepoławiam, albo dzielę na 4 części i blender (nie jakoś specjalnie mocny) bez problemu sobie z nią radzi :)
Pozdrawiam Cię cieplutko!
Bataty i olej kokosowy proponuję ograniczyć a w zamian jeść zamienniki z polskich pól: ziemniaki oraz olej rzepakowy . Mają podobne właściwośći odżywcze a są tańsze . Z olejem kokosowym jest jeszcze poważny problem ….. ochrona środowiska . Problem z olejem kokosowym polega na tym że palma kokosowa zajmuje miejsce lasów tropikalnych . Tam gdzie uprawia się to drzewo nie istnieje racjonalna gospodarka leśna . Istnieje za to korupcja , bieda , terror i nielegalne niszczenie przyrody . Ograniczając spożywanie przetworów z palmy kokosowej i olejowej na rzecz rzepaku robimy wiele dobrego : chronimy środowisko naturalne ( w Polsce rolnicy nie muszą niszczyć środowiska naturalnego pod jego uprawę a jego kwiaty dają pokarm wielu gatunkom owadów dzikich na które polują inne owady a na nie inne zwierzęta) , wspieramy polską gospodarkę ( rzepak jest uprawiany i przetwarzany w Polsce więc pieniądze wydane na jego uprawę i przetwórstwo zostają u nas ), wspieramy pszczelarstwo ( miód rzepakowy ) i najważniejsze – olej rzepakowy to jeden z najzdrowszych tłuszczów roślinnych – dużo lepszy od palmowego i kokosowego . „Cudze chwalicie , swego nie znacie , sami nie wiecie co posiadacie ” ( Bayer Full )