Nie wyglądasz na tych zdjęciach najlepiej, i po co Ci ten makijaż? Jak nie Ty! A jak się ćwiczy, to się tak nie wygląda… Ale masz płaski brzuch, ja takiego nie mam, a jestem rok po porodzie, serio musieli Cię tak zmienić? Wolę Cię naturalną!
To część wiadomości, w których odnosicie się do mojego wyglądu i sesji z magazynem Women’s Health. I nasuwa mi się od razu kilka refleksji, którymi chce się z Wami podzielić 💛
Po pierwsze, dla mnie te zdjęcia są po prostu ładne i estetyczne. Cieszę się, że mogłam pokazać się od nieco innej strony – bardziej wysublimowanej, bo na co dzień oglądacie mnie zwykle bez grama makijażu. A tutaj mogłam poczuć się jak gwiazda! ✨💛
Lecz nawet w tym pełnym makijażu chciałam pozostać sobą… w trakcie sesji już prosiłam ekipę WH, aby podczas obróbki graficznej nie zmieniać mojego wyglądu. Aby ta korekta była jak najbardziej delikatna. Jak jest fałdka, to ok, niech zostanie. Jak jest zmarszczka, to ok, niech zostanie! Mam być ludzka, nie idealna. I naprawdę widzę siebie taką tutaj 💛
I wiecie co? Bardzo zaniepokoiło mnie, kiedy usłyszałam, że wiele kobiet już podczas sesji prosi o coś zupełnie odwrotnego. Mam tutaj fałdkę? A to się wygładzi! Wyszła mi zmarszczka na czole? Grafik ją zlikwiduje! Czy można by mi trochę powiększyć piersi/usta/włosy? I pomijam już kwestię akceptacji swojego ciała i tego, jak naprawdę wyglądamy (ludzko, czyli nieidealnie!).
I tutaj martwi mnie bardzo tak mocne skupianie się na samym wyglądzie. Dlaczego tak bardzo chcemy mieć kontrolę nad tym, jakiego rozmiaru jest nasz nos czy usta? Dlaczego wciąż zwracamy uwagę na każdy szczegół sylwetki innej kobiety, aby później, porównując się z nią, wypaść co najmniej blado (bo nie mamy pomalowanych rąk ani nóg, a nasze pośladki nie zostały celowo ustawione tak, że wyglądają na superjędrne).
Dziewczyny, kobiety, Kochane! Ja Was proszę. Spójrzcie na siebie i innych łagodnym, wyrozumiałym i ludzkim okiem. Wszystkie jesteśmy niedoskonałe i piękne zarazem. Ze wszystkimi swoimi fałdkami, zmarszczkami i niedoskonałościami. Piękne, bez wyjątku. I… to wcale nie jest najważniejsze. Bo i tak najważniejsze jest to, co mamy w środku.
___
Dzisiejszy poranek nie należał do najłatwiejszych. W takich momentach czuję się sama jak małe dziecko, które potrzebuje otulenia i wsparcia. W takich momentach kłębią się w mojej głowie myśli o tym jak spokojne, ciche i przemyślane były moje poranki zanim zostałam mamą. I wtedy przypominam sobie, że… tak łatwo jest wpaść w pułapkę porównywania teraźniejszości ze swoją przeszłością. Tak samo jak łatwo jest wpaść w pułapkę… szukania szczęścia w przyszłości. Będę szczęśliwa gdy: będę miała dzieci/dzieci urosną/skończę studia/skończę pracę/pójdę do pracy/będzie weekend/wyprowadzę się z domu/wrócę do domu… i tak można w nieskończoność.
A nawiązuję dzisiaj do tego, bo usłyszałam ostatnio pytanie: jakie to uczucie pojawiać się w gazecie czy TV. „To musi być ekscytujące, co?”
I tak, wszystkie te wystąpienia rzeczywiście są mocno ekscytujące, bo moje życie codzienne tak nie wygląda (a obecnie faluje pomiędzy zmianą pieluszki, karmieniem i tuleniem) Ale też… jest to takie normalne. Normalne? Tak, gdy jest już po wszystkim. Po wystąpieniu, po sesji, po publikacji… wracam wtedy po prostu do swojego codziennego życia.
Piszę teraz o tym w taki sposób, ale, gdybym kiedyś pomyślała, że moje zdjęcia ukażą się w Women’s Health czy jakimkolwiek innym magazynie, zapewne byłoby to jak spełnienie marzeń! Pomyślałabym wtedy, że będę na pewno bardzo szczęśliwa! A przecież na nasze szczęście składa się mnóstwo innych rzeczy: nasze przyjaźnie, zdrowie nasze i naszych bliskich, spokój ducha, praca połączona z pasją, spełniona miłość (również do siebie!), samoświadomość czy też wolność finansowa, abyśmy nie czuli się zależni od kogokolwiek. I możemy oczywiście być bardzo podekscytowani zbliżającym się wyjazdem, sesją zdjęciową czy zdobyciem nowej pracy. Ale szukanie w tym szczęścia i mówienie sobie, że wtedy dopiero będę szczęśliwy czy szczęśliwa… nie ma sensu. Jeśli nie potrafisz odnaleźć szczęścia w sobie, nie odnajdziesz go nigdzie.
Nie chodzi o to jak wiele teraz posiadasz, tylko czy potrafisz się tym cieszyć. Tu i teraz. Dlatego dzisiaj cieszę się moimi chaotycznymi i nieprzytomnymi porankami. Kiedyś jeszcze za nimi zatęsknię.
Wpis pochodzi z tego posta na IG i tego.
Podobne wpisy
JAK POKOCHAĆ SIEBIE I STAĆ SIĘ SWOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM
Jesteś wystarczająco dobry, czyli 8 praktyk, które pomogły mi wyjść do ludzi i nabrać pewności siebie
Zmień swój wizerunek a zmienisz swoje życie, czyli dlaczego warto o siebie zadbać?