Wszyscy mamy myśleć pozytywnie. Nie wypada być smutnym czy złym. Panuje przekonanie (zwłaszcza w zachodniej części świata), że jeśli chcesz odnieść sukces to nie należy okazywać słabości czy płakać. A ciągłe pozytywne myślenie powoli psuje nasze zdrowie i relacje z innymi.
Jak sobie z czymś nie radzisz to absolutnie nie dawaj tego po sobie poznać! Uśmiechaj się i udawaj, ze wszystko jest super, a później umów wizytę u dobrego psychiatry, bo długotrwałe skrywanie i tłumienie naszych prawdziwych emocji może nam przynieść więcej złego aniżeli pożytku. Ukrywanie emocji jest po prostu niezdrowe – tak dla Twojego ciała jak i umysłu.
Ukrywanie emocji a zdrowie
Zauważ, że jeśli jesteś z czegoś niezadowolony zachodzą zmiany w Twoim ciele: mięśnie napinają się, barki unoszą do góry, ciśnienie krwi wzrasta, serce zaczyna szybciej bić, czasem mocniej się pocisz. Czy uważasz, że takie symptomy pozostają obojętne dla Twojego zdrowia?
Spójrzmy jeszcze co dzieje się w Twoim umyśle: negatywne emocje kumulują się, aby w dalszej kolejności wywołać w Tobie agresję, lęk, złośliwość, smutek, przygnębienie, frustrację, stres i jeszcze więcej pesymistycznych myśli. Wszystkie te objawy kumulowanych emocji mogą prowadzić do problemów z kręgosłupem, bólów głowy, bezsenności, ogólnego rozdrażnienia czy nawet stanów depresyjnych. Nie myśl sobie, że jeśli tłumienie emocji pozostaje bez znaczenia dla Twojego zdrowia!
Nie musisz być zawsze miły!
Przecież jesteśmy różni. Mamy odmienne poglądy, opinie, cele, marzenia. To normalne, że czasem nie zgadzamy się z czyimś punktem widzenia. To z kolei może wywołać w nas przeróżne uczucia – od lekkiego poirytowania do mocniejszego zdenerwowania.
Naturalnie, wspaniale byłoby potrafić reagować na odmienne oceny czy wartości w spokojny, zrównoważony sposób. Jednak jak wszyscy wiemy taki stan nie jest łatwy do osiągnięcia i nawet najbardziej opanowany człowiek doświadcza czasem przykrych emocji.
Czy warto się nad sobą użalać?
Możesz sobie pomyśleć, że okazywanie smutku, zdenerwowania czy bezradności jest swego rodzaju użalaniem się nad sobą. Jednak absolutnie nie o to tutaj chodzi. Chodzi natomiast o naturalną potrzebę człowieka, jaką jest rozmowa. Rozmowa na temat tego jak się czujemy, co nas boli psychicznie, co nas martwi, z czym się nie zgadzamy.
Każdy człowiek ma prawo do wyrażana swoich opinii i uczuć i jestem pewna, że nie warto z tego prawa rezygnować. Nawet jeśli ktoś miałby nazwać nas słabeuszem czy mięczakiem. Przecież chodzi o nasze zdrowie. Mów o swoich uczuciach! To niezwykle uwalniające i mimo wszystko dające poczucie bezpieczeństwa.
A co z mężczyznami i prezesami?
Chciałam krótko poruszyć temat ukrywania emocji przez mężczyzn i osoby na wysokim stanowisku. Mam wrażenie, że problem okazywania słabości dotyka właśnie w głównej mierze mężczyzn i osoby, które odniosły sukces. Wystarczy spojrzeć na ogólnie panujące stereotypy: mężczyzna ma być twardy i wytrzymały na wszelkie niedogodności tego świata, ponieważ prawdziwemu mężczyźnie nie przystoi okazywać słabość.
„Jesteś osobą, która odniosła spory sukces? Okazując słabość możesz szybko stracić co zyskałeś”. Wszystkie te krążące w naszych głowach myśli możemy już teraz wyrzucić do kosza. Bo wiecie co?
Mężczyzna dojrzały emocjonalnie to mężczyzna który nie boi się rozmawiać o swoich uczuciach.
Osoba na wysokim stanowisku ukazująca swoje emocje to osoba pewna siebie, wiarygodna i i przede wszystkim zdrowa.
Każde uczucie może być dla nas lekcją
- Co dane uczucie mówi o mnie samym?
- Co dane uczucie mówi o relacji pomiędzy mną, a osobą, na którą tak reaguję?
Uczucie na przykład może w jasny sposób pokazać nam czego aktualnie brakuje nam w życiu. Może również ukazać czego w sobie nie akceptujemy. Tutaj odsyłam do artykułu Zasada lustra – to, co dostrzegasz w innych jest w Tobie, w którym dokładnie opisuję na czym polega postrzeganie świata jako odbicia naszych myśli.
- Zastanów się zatem skąd pochodzą pojawiające się w Tobie negatywne emocje.
- Nie skupiaj się na problemach, ale na autentycznych uczuciach, a to znacząca różnica.
- Odróżnij narzekanie od prawdziwego niezadowolenia czy złości.
- Weź kilka głębokich oddechów, kiedy czujesz, że możesz zaraz wybuchnąć, a następnie jak najspokojniej porozmawiaj o tym uczuciu.
Dodatkowo bardzo istotna rzecz: absolutnie nie przepraszaj za swoje emocje! Jeśli już powiedziałeś co leży Ci na sercu, poczuj się z tym komfortowo i pewnie. Bądź zadowolony, że właśnie zrobiłeś krok naprzód. A każdy taki krok przybliża Cię do całkowitego poczucia wolności i bezpieczeństwa, niezależnie od tego gdzie i z kim jesteś. Okazywanie słabości to klucz do bycia jeszcze silniejszym.
Zachęcam Cię również, abyś zajrzał do artykułu w którym opisuję 10 rzeczy, za które absolutnie nie powinieneś przepraszać.
Podobne wpisy
-
Poznaj stres i zrelaksuj się! Twórcza wizualizacja
-
10 rzeczy, za które nigdy nie powinieneś przepraszać
-
Pragniesz szczęścia? Poczuj się dobrze SAMA ze sobą
Cześć Gosiu, poruszasz tu bardzo ważny temat.
Moim zdaniem problem zaczyna sie od tego, że często w ogóle nie mamy łączności ze swoimi emocjami. Oduczamy się jej już w dzieciństwie, gdy otoczenie wmawia nam, że „nic się nie stało”, albo „wcale nie jesteś zły na brata, przecież bardzo go kochasz” itd. Szybko uczymy się zatem ignorowac nasze stany wewnętrzne (zwłaszcza negatywne) i nie ufać im … do czasu aż albo wybuchamy z powodu jakiejś błahostki i Bogu ducha winnej osobie wylewamy wiadro pomyj na głowę, albo właśnie zaczynamy chorować, albo czasem zachowujemy się w sposób zepełnie niezrozumiały nawet dla nas samych. Piszesz – słusznie – że nasze uczucia mogą nas wiele nauczyć o nas samych. Ja bym powiedziala wręcz, że uczucia to my, to nasza wewnętrzna busola i nie da się ich bezkarnie pomijać.
Wiele osób nie potrafi nawet precyzyjnie nazwać tego co czuje: „Czuję się dobrze, albo źle”. Może to doprowadzić do tego, że np. wszystkie negatywne emocje odczuwa sie jako głód, co wiadomo czym się kończy ;-) albo w odpowiedzi na najmniejszy dyskomfort, którego nie potrafi się określić, ani którego przyczyn nie potrafi się zidentyfikować, pojawia się agresja – nierzadko pasywna i często wymierzona w przypadkowe osoby.
Żeby móc sobie uświadomić swoje uczucia, trzeba pozwolić sobie na rzeczywiste odczuwanie …. tego co się czuje, tak jak piszesz: zamiast koncentrować się na problemie (co często oznacza gonitwę myśli, powtarzanie starych przekonań, uprzedzeń, zamartwianie się) można po prostu skoncentrować się na fizycznych odczuciach obecnych w naszym ciele, nie próbować ich zmienić, zagłuszyć ani zignorować, nie oceniać ich – po prostu je POCZUĆ. I już. Po kilku sekundach uczucie samo się rozmywa i przestaje być tak dojmujące i przykre.
Może się to wydawać dziwne, ale sama na sobie sprawdziłam, że tak jest. Pozwalając sobie na uczucia, uświadamiając je sobie, paradoksalnie uwalniamy się od nich a raczej uwalniamy się spod ich władzy. Odzyskujemy kontrolę nad sobą i możemy spokojnie się zastanowić, jak w danej sytuacji zareagować, w zgodzie ze sobą i z szacunkiem dla innych. Co często wcale nie jest ani proste, ani przyjemne ;-)
Wszystko tak naprawdę znowu sprowadza się do samoświadomości i uważności :-)
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo dziękuję Ci Doroto za tak przemyślane i trafne uzupełnienie tego artykułu. W pełni się z Tobą zgadzam.
Rzeczywiście jest tak, że często nie potrafimy nawet nazwać swoich emocji, mówimy „czuję się źle” lub „czuję się dobrze”, ale co to tak naprawdę oznacza? Jaka to emocja?
I tak jak piszesz – najważniejsze to dać sobie przestrzeń na prawdziwe odczuwanie danego uczucia a wtedy jakoś tak samo wszystko co przykre… odejdzie. Dziękuję Ci raz jeszcze.
Pozdrawiam serdecznie.