To mój pierwszy wpis z kategorii ulubieńcy miesiąca. Nie obiecuję, że taki wpis będzie pojawiał się w każdym miesiącu, jednak, jeśli tylko wpadnie mi w ręce coś, czym będę się chciała z Wami podzielić, obiecuję, że prędzej czy później pojawi się na blogu.
Marzec, pomimo, że nieco dłuższy od jego poprzednika upłynął mi w bardzo szybkim tempie, czego powodem może być spora ilość pracy, która nawarstwiła mi się podczas mojego ostatniego wyjazdu do Tajlandii i z którą musiałam się w końcu uporać. Jednak znalazło się kilka rzeczy, które z pewnością umiliły mi chwile niepewności i oczekiwania oraz pozwoliły na chwilę oderwać się od pracy.
Zatem, bez zbędnych wyjaśnień i wstępów przejdę od razu do omawiania rzeczy, które towarzyszyły mi często podczas ostatniego miesiąca!
Muzyka
Artysta Ludvico Einaudi
Ludovico Einaudi jest z pochodzenia Włochem, a jego muzykę dane było mi poznać dzięki jednemu z moich znajomych, który „podrzucił” mi utwór Expierence, a ten od razu przypadł mi do gustu, tak że zaczęłam wyszukiwać innych dzieł Einaudiego.
Jeśli nie znacie tego włoskiego kompozytora i pianisty, zdecydowanie musicie go poznać! Jego muzyka jest po prostu piękna i ponadczasowa. Tworzy wspaniałą atmosferę spokoju, a jednocześnie wprawia w radosny i wdzięczny nastrój. Musicie posłuchać jego utworów.
Moje ulubione to: Monday, Night, I Giorni, Questa Volta, Divenire i Expierence, ale oczywiście jest ich znacznie więcej, bo prawie każdy utwór tego artysty jest znakomity i wyjątkowy.
Einaudi ponadto skomponował on muzykę do niezaprzeczalnie fascynującego filmu „Nietykalni” z 2011 roku i wielu innych produkcji. Ja tego Pana uwielbiam.
Książka
Wielka Magia, Elizabeth Gilbert
Zostańmy na chwilę przy artyzmie i sztuce. Wielka magia to książka o kreatywności, o tworzeniu. Możesz pomyśleć: „A po co mi kreatywność? Mam ważniejsze sprawy na głowie”. Dla mnie kreatywność to jak pokarm dla duszy, dlatego uważam, że tak ważne jest, aby każdy z nas znalazł sposób, aby wyrazić co mu w sercu siedzi.
Książka jest pełna nadziei dla absolutnie każdego, gdyż w zręczny sposób pokazuje, że każdy człowiek jest kreatywny – BEZ WYJĄTKU. Twoim zadaniem jest znalezienie sposobu, aby tę kreatywność wyrazić. I wcale nie musi to być związane z Twoją pracą. Możesz pracować w banku czy w innym miejscu, które nie daje Ci wiele okazji do bycia kreatywnym, ale możesz rozwijać swoją kreatywność w czasie wolnym od pracy i potraktować to jako ciekawostkę.
Możesz zacząć pisać wiersze, malować, robić zdjęcia, szkicować, tańczyć, śpiewać czy robić na drutach. To nieistotne. Najważniejsze, to aby zacząć robić coś, co być może okaże się na tyle kreatywnym zajęciem, że będzie miało przełożenie na całą resztę Twojego życia. Autorka świetnie przedstawia inspirujące historie, które przydarzyły się jej oraz jej przyjaciołom.
Nie chcę zdradzać Wam zbyt dużo, najlepiej jeśli sięgniecie po tę książkę i sami przekonacie się o czym tutaj piszę. Podkręślę jeszcze raz, że Elizabeth Gilbert wspaniale pokazuje, że każdy (KAŻDY!) człowiek ma prawo być kreatywnym. Nieważne co o sobie myślisz. Przy tworzeniu jakiegokolwiek dzieła, czy będzie to nawet artykuł na bloga, musisz mieć w sobie odwagę, aby nie przejmować się opinią innych i tym, co powiedzą o Twoim „dziele” ludzie. Tylko w ten sposób możesz otworzyć się na prawdziwe bycie sobą i Twoją prawdziwą sztukę.
Film
Cowspiracy
Od dłuższego czasu interesuję się ogólnie pojętymi sprawami środowiska i tego, jaki, jako człowiek, mam wpływ na naszą planetę oraz jaką tak naprawdę odgrywam rolę w tym wszystkim.
Dla mnie to niezwykle fascynujący temat, i z wielką chęcią i zaangażowaniem pochłaniam kolejne książki i filmy z tym związane. Niektóre z nich są mniej lub bardziej ciekawe, jednak to, co dzisiaj chcę Wam zaproponować z pewnością należy do tych „bardziej”.
Myślę, że każdy człowiek, który czuje się odpowiedzialny za sprawy Ziemi, powinien obejrzeć ten dokument.
Nasze codzienne wybory i zachowanie mają wpływ na przyszłość, na losy tej planety. I nie chodzi tutaj o całkowitą zmianę siebie i swojego życia (a na pewno nie w jeden dzień). Chodzi o małe kroki, małe, ale mądre i rozsądne kroki, które sprawią, że każdemu z nas będzie się żyło lepiej. Zdecydowanie Cowspiracy to film dokumentalny, na który powinieneś zwrócić uwagę.
Naturalny kosmetyk
Olejek eukaliptusowy
Na początku miesiąca było kilka ciepłych dni, a jako że bardzo stęskniłam się za moimi wiosennymi kurtkami, postanowiłam z tej okazji, założyć jedną z nich. Niestety skończyło się to wieczornym katarem. Jeśli mnie znacie, wiecie zapewne, że bardzo nie lubię faszerować się jakimikolwiek tabletkami i specyfikami aptecznymi i jeśli mam taką możliwość, wolę wybierać naturalne środki.
Tym razem postanowiłam spróbować olejku, który kupiłam jakiś czas temu, a który nie był nawet otwarty. Kilka kropli olejku eukaliptusowego dodałam do gorącej wody, przykryłam twarz ręcznikiem i nachyliłam się nad oparami, aby mocno wdychać je przez nos. Po jakichś 5 minutach było trochę lepiej, ale nie mogę powiedzieć, że całkowicie pozbyłam się kataru.
Dodatkowo na noc wysmarowałam sobie klatkę piersiową balsamem połączonym z kilkoma kroplami tego olejku oraz skropiłam nim poszewkę poduszki, i tak poszłam spać. Rano było już całkiem nieźle, ale katar powrócił pod wieczór.
Powtórzyłam te same rytuały z wykorzystaniem olejku i kolejny dzień wyglądał podobnie. Zrobiłam zatem to samo kolejnego wieczoru i na następny dzień było już znacznie lepiej. Niestety nie ma pigułki czy specyfiku, który wyleczy nasz katar w jedną noc, ale zawsze możemy zrobić coś, co chociaż ułatwi nam oddychanie i funkcjonowanie w ciągu dnia i spanie w ciągu nocy. Olejek eukaliptusowy jako naturalny specyfik na pewno się tutaj sprawdzi!
Ulubiona asana
Anjaneyasana, czyli pozycja wschodzącego księżyca
W ostatnim miesiącu skupiłam się mocniej na wzmacnianiu tzw. core (tłumacząc na język polski: tułowia) i szukałam pozycji, które dobrze by wyciągnęły później boki mojego ciała, rozciągnęły brzuch i ramiona, oraz uelastyczniły kręgosłup.
Pozycja wschodzącego księżyca to jedna z tych, które bardzo lubię włączać do mojej praktyki, bo pięknie rozciąga ramiona, biodra oraz boki ciała, a także otwiera klatkę piersiową.
Dodatkowo wzmacnia poczucie równowagi i koncentracji (zwłaszcza, kiedy przenosimy ręce za głowę), oraz co dla mnie ważne, łagodzi bóle pleców. Jest to świetna pozycja, którą każdy sportowiec (uwaga biegacze!) może, a nawet powinien włączyć do swojego treningu.
Zdrowa żywność
Świeże daktyle
Z pewnością zjadłam ich już w swoim życiu tyle, że mogę się o nich śmiało wypowiedzieć. Jeżeli nigdy nie próbowaliście świeżych daktyli, to może lepiej nie próbujcie, bo mogę Wam prawie obiecać, że zakochacie się w nich i trudno będzie Wam je ograniczyć.
A tak na serio, to świeże daktyle są świetną alternatywą dla cukru czy ogólnie słodyczy. Są bardzo słodkie, więc już mała ich ilość, dodana np. do koktajlu, w dużym stopniu osładza jego smak. Nie będziecie musieli użyć żadnego słodzika.
Ponadto daktyle to skarbnica składników mineralnych (potas, fosfor, żelazo, magnez, chrom) błonnika, antyoksydantów, witaminy A i C, oraz witamin z grupy B. To świetne źródło energii dla osób aktywnych. Mimo znacznej ilości cukrów prostych, daktyle mają niski indeks glikemiczny.
Herbata Detox Clipper
Do tej pory piłam czystą zieloną herbatę tej firmy. Lubię ich herbaty za to, że są organiczne, a ich torebki nie są wybielane. Tę akurat postanowiłam wypróbować, bo była na dużej promocji.
Spodobał mi się skład, bo herbata to mieszanka ziół: hibiskusa, pokrzywy, korzenia lukrecji oraz aloesu. Niekoniecznie interesuje mnie tutaj efekt oczyszczania, za to tę herbatę z pewnością cenię za cudowny smak. Jest lekko słodkawa, ale z kwaśną nutką. Owocowa i bardzo orzeźwiająca.
Smakuje świetnie na ciepło jak i na zimno. Z pewnością warta wypróbowania.
Na dzisiaj to tyle, chociaż z pewnością znalazłabym znacznie więcej rzeczy materialnych jak i niematerialnych, które gościły w mojej głowie czy moim domu w ostatnim miesiącu. Zostawię jednak te rzeczy na kolejne miesiące, aby nie zanudzić Was zbyt długim wpisem (wystarczy, że ostatnio wyszedł znacznie za długi).
A czy Wy macie coś, co moglibyście umieścić na swojej liście ulubieńców minionego miesiąca?
Bardzo fajny wpis! Dobrze się czyta a Ludvico Einaudi to również jeden z moich ulubionych kompozytorów! (i to nie tylko dlatego, że w nazwisku ma Audi) ;)
„Wielka magia” to super książka! Bardzo mi się ją przyjemnie czytało i uważam, że jest wartościowa z tego między innymi powodu, że prezentuje podejście zupełnie odmienne od tego, którego trochę nas się uczy i które – z pewnym uproszczeniem – można podumować sentencją „nie pchaj się na afisz, jak nie potrafisz”.
E.G. mówi nam, żeby działać twórczo, cokolwiek to dla nas oznacza i w ogóle nie matrwić się tym, czy nam to coś „wychodzi” czy nie. Mamy tworzyć dla własnej satysfakcji i dla Muzy a nie dla zewnętrzengo uznania.
Zgadzam się z Tobą Gosiu, że kreatywność jest pokarmem dla duszy. Realizować tę kreatywność możemy na wiele różnych sposobow, dla jednego to będzie majsterkowanie, dla innego gotowanie, dla kogoś jeszcze ubieranie się albo pisanie wierszy. Myslę, że współczesna epidemia depresji i innych zaburzeń psychicznych może brac się między innymi z tego, że brakuje nam właśnie realizacji naszych kreatywnych potrzeb i wcale nie muszą one mieć nic wspólnego ze „sztuką”, często po prostu wystarczy zrobić coś nawet prostego „tymi ręcami”,żeby poczuć satysfakcję, której nie daje praca, konsumowanie czy to w realu, czy w sieci.
Te wszystkie asany to można by odpowiednio podpisać i zrobić takie post scriptum kamasutry, sorry, jeśli nie w temacie, taka refleksja mnie po tej asanie naszła. A „Cowspiracy” również polecam :)
Bardzo fajny wpis! Dobrze się czyta a Ludvico Einaudi to również jeden z moich ulubionych kompozytorów! (i to nie tylko dlatego, że w nazwisku ma Audi) ;)
przeczytam ta ksiazke :)))
Polecam! :)
„Wielka magia” to super książka! Bardzo mi się ją przyjemnie czytało i uważam, że jest wartościowa z tego między innymi powodu, że prezentuje podejście zupełnie odmienne od tego, którego trochę nas się uczy i które – z pewnym uproszczeniem – można podumować sentencją „nie pchaj się na afisz, jak nie potrafisz”.
E.G. mówi nam, żeby działać twórczo, cokolwiek to dla nas oznacza i w ogóle nie matrwić się tym, czy nam to coś „wychodzi” czy nie. Mamy tworzyć dla własnej satysfakcji i dla Muzy a nie dla zewnętrzengo uznania.
Zgadzam się z Tobą Gosiu, że kreatywność jest pokarmem dla duszy. Realizować tę kreatywność możemy na wiele różnych sposobow, dla jednego to będzie majsterkowanie, dla innego gotowanie, dla kogoś jeszcze ubieranie się albo pisanie wierszy. Myslę, że współczesna epidemia depresji i innych zaburzeń psychicznych może brac się między innymi z tego, że brakuje nam właśnie realizacji naszych kreatywnych potrzeb i wcale nie muszą one mieć nic wspólnego ze „sztuką”, często po prostu wystarczy zrobić coś nawet prostego „tymi ręcami”,żeby poczuć satysfakcję, której nie daje praca, konsumowanie czy to w realu, czy w sieci.
Uściki
Dziękuję Doroto za jakże cenne uzupełnienie „recenzji” Wielkiej Magii.
Tym razem nie mam nic do dodania :)
Ściskam Cię mocno!
Te wszystkie asany to można by odpowiednio podpisać i zrobić takie post scriptum kamasutry, sorry, jeśli nie w temacie, taka refleksja mnie po tej asanie naszła. A „Cowspiracy” również polecam :)