Przypomnij sobie swój ostatni posiłek. Pamiętasz jaki miał smak, zapach, kolor, konsystencję? Ile czasu zajęło Ci spożycie tego posiłku? Czy coś jeszcze robiłeś w trakcie jedzenia? Jeśli tak, to czy bardziej byłeś skupiony na jedzeniu czy na tej dodatkowo wykonywanej rzeczy?
Znasz zapewne taką sytuację kiedy wchodzisz, a w zasadzie wbiegasz do kuchni, wyciągasz coś w pośpiechu z lodówki i nawet nie siadając do stołu, a wręcz nawet w biegu, pałaszujesz tak szybko, że za 5 minut już nie pamiętasz, że miałeś coś w ustach.
Pośpiech towarzyszy nam nieustannie
Zauważ jak wiele urządzeń technicznych, metod zarządzania sobą w czasie czy nawet usług kupujemy czy wprowadzamy do swojego życia, aby zaoszczędzić trochę czasu, którego wciąż brakuje. O ile, korzystanie z technik typu GTD czy ZTD może przynieść głównie wymierne korzyści, tak kompletnie nie mogę zaakceptować faktu, że „moda na szybkość” zakradła się do świata kulinarnego.
Zamiast przeżuwać dokładnie posiłek, Ty go wręcz połykasz. A jak mówi stare chińskie przysłowie: Twój żołądek nie ma zębów. Zastanów się nad tym.
Do faktu szybkiego i niezdrowego jedzenia nie mogła również przychylić się międzynarodowa organizacja o wiele mówiącej nazwie: Slow Food. Slow Food (w tłumaczeniu: wolne jedzenie) jest ruchem, który zrzesza aż 60 krajów z całego świata niosąc ze sobą przesłanie o ochronie zdrowej, regionalnej żywności, odkrywaniu smaków oraz całkowicie sprzeciwiając się tym, co znane jest jako fast food. Dlaczego Wam o tym piszę?
Przede wszystkim z potrzeby zwrócenia uwagi, czym karmicie swoje ciało. Jest jeszcze druga kwestia, równie ważna, jednak często pomijana – w jaki sposób celebrujecie swój posiłek.
„Celebrować posiłek?!” – zapytał jeden z moich znajomych, kiedy przedstawiłam mu swoje zdanie. Tak, bo potrawą można, a nawet trzeba się delektować!
Chcę zachęcić Was dzisiaj do wolniejszego jedzenia. Temat jest dla mnie ważny, bo sama przez niego przeszłam i wiem jaki ma wpływ na nasze odczuwanie przyjemności – nie tylko z jedzenia. Był taki okres w moim życiu, kiedy najzwyczajniej, szkoda było mi czasu na jedzenie. Byłam przekonana, że szybkość jedzenia nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Jadłam w pośpiechu, prawie zawsze wykonując co najmniej jedną dodatkową rzecz.
Aż do pewnego dnia, kiedy wracając ze sklepu pochłonęłam wręcz całą bułkę zanim udało mi się dojść do domu (dla jasności: sklep był oddalony o kilkanaście kroków od mojego domu – w zasadzie to jakieś 3 minuty ;)). W tym dniu towarzyszył mi wujek. Zapytał mnie wtedy:
– Po co jesz?
– Żeby nie być głodną – to oczywiste!
Dał mi wtedy świetną radę, a w zasadzie to ćwiczenie: żebym jeden tylko raz spróbowała zjeść posiłek w ogóle nie myśląc o głodzie, a w zasadzie nie myśląc o niczym, oprócz jedzenia.
Abym zamknęła oczy i skupiła się tylko na doznaniach smakowych, węchowych, na konsystencji, soczystości, temperaturze i ogólnym wrażeniom płynącym z jedzenia.
Aby poczuć zapach potrawy, smak czy konsystencję musiałam naturalnie zwolnić tempo, bo inaczej nic bym nie poczuła. Nowe wrażenia płynące z takiej formy spożywania posiłku spodobały mi się na tyle, że postanowiłam wprowadzić ten zdrowy nawyk do swojego życia. Nie było łatwo, bo stale się zapominałam. Przyczepiłam wtedy na lodówkę małą karteczkę, na której narysowałam zwykły uśmiech. Jedno spojrzenie i wiedziałam od razu o co chodzi.
Ten uśmiech miał być symbolem uśmiechu, który pojawi się na mojej twarzy dzięki zupełnemu skupieniu na tym, co właśnie robię. Nawyk powolnego jedzenia przeniósł się w inne sfery mojego życia.
Zwolniłam. I w końcu zaczęłam dostrzegać rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Od tamtej pory wszystkim polecam to proste, a jakże efektywne ćwiczenie, które z czasem przeradza się w styl życia – bardzo zdrowy i pozytywny.
Co jeszcze możesz zrobić, aby przestawić się na tryb powolnego jedzenia?
- Licz każdy kęs i przeżuwaj porcję mniej więcej 20-30 razy. A po następny kęs sięgaj dopiero, gdy poprzedni jest już w drodze do Twojego brzuszka. Na początku takie liczenie bardzo pomaga, jednak z czasem nie musisz liczyć, bo długie przeżuwanie wchodzi po prostu w nawyk. Co dzięki temu zyskujesz? Po pierwsze pokarm jest bardzo dobrze rozdrobniony i dzięki temu szybciej strawiony, a po drugie takie przeżuwanie znacznie wydłuża Twój czas przeznaczony na posiłek, dzięki czemu masz taką chwilę tylko dla siebie, której często w ciągu dnia nam brakuje.
- Nie podjadaj w trakcie przygotowań, bo zjesz 2 razy więcej – to, co podjadłeś + to, co przygotowałeś. Przygotuj cały posiłek, usiądź wygodnie i zjedz w skupieniu do momentu, aż poczujesz się w porządku, nie jedz, aż będziesz tak pełny, że ciężko Ci będzie wstać od stołu.
- I przede wszystkim: skoncentruj całą swoją uwagę na jedzeniu! Bądź uważny i świadomy tego, co wkładasz do ust. Oznacza to, że jak jesz to TYLKO jesz, nie robisz nic więcej. Nie oglądasz telewizji, nie sprawdzasz maili czy też nie biegasz po całym domu w poszukiwaniu zaginionych skarpetek ;).
Co zyskujesz dzięki wolniejszemu jedzeniu?
Wyobraź sobie, że dzięki wolniejszemu jedzeniu możesz także schudnąć. Naukowcy – tym razem nie amerykańscy;) – odkryli, że wprowadzając do swojego życia nawyk powolnego jedzenia (co wiąże się z dokładnym przeżuwaniem pokarmu) pozwala stracić na wadze do 10kg rocznie! Skąd taki wynik?
Nasz umysł potrzebuje trochę czasu, aby poinformować nas, że jesteśmy już najedzeni. Związane jest to z ośrodkiem sytości, który działa nieco z opóźnieniem – około 15-20 minut i dopiero po takim czasie od spożycia posiłku informuje nas, że głód ustąpił.
Pomyśl teraz, ile dodatkowego pożywienia jesteś w stanie zjeść przez te 15 minut zanim zdasz sobie sprawę, że jesteś pełny? Podpowiem: dużo. Jedząc wolniej pozwalasz zatem na informację od Twojego umysłu, że dana porcja jest dla Ciebie wystarczająca. Wyobraź sobie – tylko ten jeden zwyczaj.
Ale to nie jedyna rzecz, którą zyskujesz dzięki wolniejszemu jedzeniu. Przeżuwając dokładnie każdy kęs sprawiasz, że do Twojego żołądka trafiają dokładnie rozdrobnione kawałki, przez co sam proces trawienia odbywa się szybciej i przyjemniej dla Ciebie.
Powszechnie występujący stres, który towarzyszy Ci także w trakcie pospiesznego jedzenia zamienia się w chwilę odetchnienia i relaksu. Zamiast po prostu myśleć o nurtujących Cię kwestiach, zaczynasz myśleć o samej przyjemności delektowania się posiłkiem.
Jak już sam zapewne zauważasz, warto jeść wolniej nawet dla samej przyjemności jedzenia. Przy następnej okazji, delektuj się każdym kęsem, spróbuj wyczuć jak najwięcej smaków i przypraw, poczuj zapach potrawy, jeszcze przed tym jak trafi do Twoich ust. Pozwól, aby smak i aromat w pełni się rozwinęły i ciesz się tą chwilą tylko dla Ciebie, a szybko zobaczysz, że naprawdę warto.
Podobne wpisy
-
Jak jeść zdrowo? Poznaj 12 najważniejszych nawyków żywieniowych! Część I
-
Ortoreksja, czyli kiedy zdrowe odżywianie może być szkodliwe?
-
Jedz na szczęście! Co jeść aby poczuć się lepiej?
Czytałam kiedyś o Mindful Eating. Mam nadzieję, że niedługo ta filozofia będzie tak powszechna jak np. wegetarianizm :)
Brawo za bystrość Ola! W powyższym artykule tak tego nie nazwałam, jednak dokładnie w oparciu o założenia Mindful Eating powstał ten wpis ;)
To, co mnie cieszy to, że ostatnio obserwuję coraz większą świadomość wśród ludzi, którzy zaczynają zdawać sobie sprawę, jak ważne jest nie tylko TO, co jedzą, lecz również JAK TO jedzą. Oby ta świadomość stale się poszerzała :)
Gosiu, doskonały artukuł!
Uważne jedzenie – i w ogóle uważne życie – to coś czego staram się nauczyć. Na razie robię co mogę, ale z miesięcznym dzieckiem w domu różnie to bywa ;-)
Poza tymi powodami, które podałaś mogę dorzucić jeszcze jeden. W książce 'Health at Every Size’ (serdecznie polecam!) przeczytałam ostatno, że jedząc w stresie, pośpiechu, jedząc brzydkie potrawy i takie, które nam nie smakują drastycznie zmniejszamy ilość przyswajanych składników odżywczych, w skrajnych przypadkach nawet do zera!
Pozdrawiam
Dziękuję Ci Doroto. Świetnie, że coraz więcej osób zaczyna dostrzegać istotę uważności w życiu i ją wprowadzać, mimo różnych, małych „przeszkadzaczy” ;)
Książka, o której wspominasz jest mi znana, jednak tylko z tytułu, nigdy po nią nie sięgnęłam, teraz mocniej się nad tym zastanowię, tym bardziej, że o przytoczonej przez Ciebie ciekawostce wcześniej nie słyszałam, jednak z pewnością coś w tym jest!
Dzięki jeszcze raz
Pozdrawiam i powodzenia ;)
Witaj Gosiu
przepraszam, ale jak czytam Twoje artykuły to się zastanawiam na jakim Ty świecie żyjesz, a także skąd biorą się osoby, które je chwalą, czy są to gimnazjalistki, licealistki… Jak można żyć takimi pierdołami i jeszcze o tym pisać całe wypracowania… Ludzie od rana do wieczora pracują, opiekują się dziećmi i nie mogą w spokoju kawy nawet wypić, bo a to kupa na podłodze a to pić, a to coś spadło, a to poczytaj bajkę mamo, a to chodź na plac zabaw… Weź może załóż rodzinę, postaraj się o dziecko, wychowaj je na porządnego obywatela a nie parafrazujesz teksty innych i myślisz, że komuś pomagasz.
Hej Karola,
i na tym wlaśnie polega całe wyzwanie, żeby w tym codziennym młynie jakoś odnaleźć spokój i nie pozwolić, żeby życie przeciekło nam między palcami. „Powolne jedzenie”to tylko jeden aspekt, który – jako matka trzylatki i niemowlaka – przyznaję trudno jest idealnie wdrożyc w życie, ale na tym przecież nie koniec. Myślę, że głównie chodzi o to, żeby żyć świadomie i smakować to życie, bez względu na to, czy akurat myjesz dziecku pupę, czy jesteś na romatycznej kolacji z ukochanym. Rodzicielstwo jest często potwornie frustrujące i wyczerpujące, ale z drugiej strony dzieci są najlepszymi nauczycielami uważności właśnie. Każdy aspekt świata jest dla nich ważny i ciekawy. A dla mnie ważne są one. Nie chcę przegapić ich dzieciństwa i dlatego staram się nie traktować tej codziennej, powtarzalnej krzątaniny jako dopustu bożego. A że jest to potwornie trudne, zwłaszcza po nieprzespanej nocy, z dzieciakami wyjącymi w stereo, stertą brudnych garów w zlewie i obiadem do ugotowania, to już zupełnie inna spawa… Cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo ;-)
Karola,
W tym zabieganym świecie pragnę właśnie zwrócić uwagę na to, aby jednak zatrzymać się na moment i doświadczyć całym sobą chwili obecnej. Dostrzegać małe, z pozoru zwykłe rzeczy i cieszyć się nimi.
Świadome jedzenie to – tak jak napisała Dorota – tylko jeden z aspektów, które uczą Cię uważności, dzięki czemu Twoje życie wygląda zupełnie inaczej, bo doświadczasz go w pełni.
Czytając ten wpis przypomniałem sobie, że mam do przeczytania ebooka, myślę, że o podobnej tematyce „Eckhart Tolle – Potęga teraźniejszości” . Polecam jego wystąpienia (czy jak to nazwać:) ) na YouTubie.
Wpis świetny. Tak nawiasem mówiąc: nie musimy przecież się ograniczać do „świadomego jedzenia”. Jest tak wiele czynności z którym możemy czerpać większą satysfakcję będąc ich świadomym.
– bracie prysznicu
– zmywanie naczyń etc.
Myślę, że każdy, kto przeczytał ten wpis, sam wymyślił co najmniej kilka własnych propozycji „świadomego działania” :)
Dziękuję za wpis i pozdrawiam :)
Zgadzam się z Tobą Mateusz,
W tym wpisie chciałam zwrócić uwagę na świadome jedzenie, bo zauważyłam, że pośpiech towarzyszący nam nieustannie wkradł się właśnie do kuchni, a bardzo mi się to nie podoba ;)
To prawda, że przy każdej czynności warto utrzymać tę uważność, dzięki czemu jesteśmy w stanie doświadczyć „chwili” i w pełni jej doświadczać.
Pozdrawiam :)