PureStyle.pl

Marie Kondo – Magia sprzątania. Recenzja

Dawno na blogu nie pojawiła się żadna recenzja książki. I nie dlatego, że nic, co ostatnio czytałam nie jest godne polecenia. Ale raczej dlatego, że przez kilka ostatnich miesięcy skupiłam się mocniej na lekturze fachowej, związanej ściśle z moją pracą. Zatem uznałam, że pisanie recenzji o „Yoga Anatomy” czy „Bhagavad Gita” mija się z celem tej sekcji.

Uwielbiam czytać książki związane z jogą, medytacją, poznawaniem siebie. Ale wiecie co? Ostatnio naszła mnie ochota na przeczytanie czegoś zupełnie odmiennego. Natknęłam się na książkę Marie Kondo na lotnisku, przy okazji ostatniej podróży do Tajlandii. Pomyślałam, że będzie to ciekawa i luźna lektura, a może i dodatkowo wyniosę coś z niej dla siebie.

Gwoli wyjaśnienia: nie jestem typem bałaganiarza i nie mam dużych problemów ze sprzątaniem. Od kilku lat wprowadzam do swojego życia zasady minimalizmu, pozbywając się przy każdej okazji rzeczy, które nie są mi potrzebne do szczęścia. Lubię sprzątać (naprawdę lubię!), a kupując tę książkę kierowałam się głównie zasadą: prosta, lekka i (może) zabawna. Mogę napisać, że spełniła wszystkie te kryteria, a dodatkowo okazała się pozycją niebanalną i wnoszącą nowy porządek i ład do życia, nawet tak dość poukładanej istoty jak ja.

 

Japońska sztuka sprzątania

Marie Kondo to japońska specjalistka od sprzątania. Dowiedziałam się, że już w wieku pięciu lat zaczęła czytać czasopisma dla gospodyń domowych, wychwytując coraz to ciekawsze sposoby radzenia sobie z bałaganem. Z kolei w wieku 15 lat zabrała się poważnie za ten temat, a obecnie z powodzeniem prowadzi własną działalność, pomagając swoim klientom w tworzeniu czystych i uporządkowanych przestrzeni. Przy okazji: Marie wygląda jak nastolatka, a czytając jej książkę wyobrażałam ją sobie jako raczej 40-sto czy 50-cio latkę.

W Japonii przyjmuje się, że czysty dom przynosi jego właścicielom szczęście, a Marie Kondo przekonuje nas o tym już na pierwszych stronach swojej publikacji: „Robienie porządków zmienia życie w sposób radykalny. (…) Ten niezwykły efekt nazwałam magią sprzątania. (…) Jej efekty są zdumiewające. Nie tylko już nigdy nie będziesz bałaganić, ale i zaczniesz nowe życie”.

Brzmi dość wyniośle jak na tak banalny temat? Miałam właśnie takie odczucia już od pierwszych stron książki. Jednak nauczona, że nie warto zbyt wcześnie oceniać, czytałam wnikliwie każde zdanie i wykonywałam skrupulatnie każde ćwiczenie zaproponowane przez autorkę (jest ich dosłownie kilka).

Skąd zatem tak patetyczny ton podczas opowiadania o tak błahej sprawie jaką jest sprzątanie? Otóż, Marie przekonuje, że kwestia sprzątania wcale do tych błahych nie należy. Co więcej: jeśli będziemy tak o niej myśleć, będzie nam znacznie trudniej uporać się z nagromadzonymi rzeczami, bo nigdy nie będziemy poważnie podchodzić do tego tematu. Ma sens, prawda?

A jednak w książce pojawiają się czasem takie fragmenty, które nie pozwalają mi brać wszystkich słów autorki na poważnie. Marie pisze np. o tym, że często efektem końcowym posprzątania całego domu jest… biegunka. Serio. Podobno chodzi o oczyszczanie ciała z toksyn. Jako że Marie pochodzi z Japonii traktuję te dygresje jako ciekawostki zza granicy. I czytam dalej.

 

Czy dana rzecz daje mi radość?

Marie poleca, aby porządkowanie zacząć dość drastycznie: od wyrzucania. I nie chodzi o wyrzucenie tylko rzeczy niepotrzebnych, z których nie korzystamy, które się przeterminowały, są niemodne itd. Chodzi o coś więcej: aby zachować TYLKO te rzeczy, które dają nam radość.

Dlatego podczas całego procesu pozbywania się rzeczy, Marie radzi, aby (i to uważam za najlepszą rzecz, jaką wyniosłam z tej książki) wziąć do ręki każdą rzecz i zadać sobie pytanie: czy to daje mi radość? „Najlepszym kryterium wyboru, co zatrzymać, a czego się pozbyć, jest odpowiedź na pytanie, czy zatrzymanie danej rzeczy da Ci poczucie szczęścia i radości. (…) Wyobraź sobie, że żyjesz w przestrzeni, która mieści w sobie tylko rzeczy, które wywołują twoją radość. Czy nie o takim życiu marzysz? Zatrzymaj tylko te rzeczy, które przemawiają do twojego serca. Zaryzykuj i pozbądź się reszty”.

Jak bardzo można uprościć sobie życie zadając jedno proste pytanie!

Ile razy zostawiamy jakąś rzecz (czy to w szafie czy w kosmetyczce), tylko dlatego, że jest ładna/ modna/ była droga/ kiedyś się przyda/ jak schudnę będę w niej dobrze wyglądała itd., a tak naprawdę wcale nie wiążemy z tą rzeczą pozytywnych odczuć. Nie lubimy jej. Z pewnością macie takie rzeczy. Ja mam przynajmniej takich kilka.

W zeszłym roku kupiłam spodnie, które wydawały mi się naprawdę fajne. I pomimo, że były na promocji zapłaciłam za nie niemało, bo około 300zł. Wydawało mi się, że to super okazja, kupiłam. I wiecie co? Miałam je na sobie ze dwa razy. Spodnie leżą gdzieś w szafie od roku, a ja za każdym razem jak mam je założyć, czuję, że mi nie pasują i do razu zmieniam na inne. Z kolei za każdym razem kiedy myślę, że powinnam się ich pozbyć nachodzi mnie myśl w stylu: „Zapłaciłaś za nie 300zł, są jak nowe, chcesz je wyrzucić? Na pewno?” No właśnie. Jaki jest sens trzymania w szafie rzeczy, których nie lubimy? Jaki jest sens trzymania w domu rzeczy, których nie lubimy?

 

Porzucić schematy

Marie zachęca, aby zapomnieć o powtarzanych schematach: „wyrzucać jedną rzecz dziennie”, „codziennie sprzątać 20 minut”, i zamiast tego – przeprowadzić prawdziwą rewolucję wyrzucając na raz wszystko z danej kategorii! Żadnego odkładania na później. Trochę przerażające i nie wiem czy sprawdzi się u każdego. Z drugiej strony przecież znana metoda małych kroków, która – przynajmniej u mnie – sprawdza się świetnie w innych przypadkach. Dlaczego miałaby się nie sprawdzić przy porządkowaniu?

Podsumowując: polecam „Magię sprzątania” przede wszystkim osobom, które potrzebują motywacji, bo trzeba przyznać, że książka ją zapewnia. Spodoba się również tym, którzy lubią proste, przyjemne i szybko-czytające się (jest takie słowo?) książki z mniej lub bardziej przydatnymi wskazówkami ułatwiających porządkowanie domu. Jednak, tak jak wspomniałam na początku, do książki polecam podejść z dystansem i nie traktować wszystkiego co przeczytacie jako jedyną i niepodważalną prawdę.

Ciekawa jestem jak u Was wygląda sprawa z porządkami? Lubicie sprzątać, macie własne, sprawdzone metody porządkowania? I oczywiście czy znacie metodę KonMari? Dajcie znać w komentarzach!

Kup licencję

Podobne wpisy